Narysował nam nową mapę świata – nam, wiecznym ofiarom, lubiącym celebrować własne nieszczęścia, które oślepiają na nieszczęścia innych. Nam, doświadczonym jako wspólnota rozbiorami, wojnami, dyktaturami; między potężnymi Rosją a Niemcami, między Wschodem a Zachodem – oto symboliczny obszar dominującej u nas wyobraźni politycznej.
XX w. był wyjątkowy nie tylko ze względu na ustanowienie systemów totalitarnych, lecz także ze względu na narodziny Trzeciego Świata. Kapuściński pisał w „Lapidarium II”, że „gdy polityczną mapę świata z pierwszej połowy wieku położymy obok mapy z drugiej połowy, to zobaczymy dwa zupełnie różne światy. Na pierwszej mapie świat był uporządkowany hierarchicznie” – kilka zachodnich imperiów kontrolowało znaczne połacie globu jako swoje kolonie i dominia. Dziś mapa wygląda inaczej, jest na niej niemal 200 niepodległych państw.
XX w. – zwracał uwagę Kapuściński – to nie tylko dwie wojny światowe, wszczęte w owej, rzekomo lepszej, Europie, lecz także zbrodnie ludobójstwa popełnione przez Europę w krajach Południa, m.in. w Kongu, Kenii, Namibii, a następnie emancypacja Południa i dekolonizacja w drugiej połowie stulecia. Dodajmy dla porządku: na Południu, czyli w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, żyje dziś większość ludzi.
Nie było w polskiej kulturze innego twórcy, który by tak konsekwentnie jak Kapuściński powtarzał te prawdy i który poświęciłby twórczość uświadomieniu nam, że mapa świata wygląda inaczej niż ta nakreślona przez małą wyobraźnię, naznaczoną martyrologią, ignorancją, poczuciem wyższości.
1.
Po pierwsze więc – inna mapa. Po drugie – perspektywa różna od polonocentrycznej.