Kilka dni temu, podczas oficjalnego spotkania Donalda Trumpa z czarnoskórymi przedstawicielami świata akademickiego, wskoczyła na kanapę i zaczęła robić zdjęcia. Takie zachowanie, zdaniem części Amerykanów, nie przystoi doradcy głowy państwa.
Mowa o Kellyanne Conway, doradczyni Trumpa, a wcześniej szefowej jego kampanii, która ma za sobą kilka elementarnych wpadek. Zachęcała do kupowania ubrań z linii córki Donalda Trumpa, Ivanki, co uznano za nieetyczne. Zasłynęła zmyśloną „masakrą w Bowling Green”, na którą powołała się, gdy tłumaczyła, dlaczego potrzebne są restrykcje wjazdowe do Stanów Zjednoczonych. Broniąc rzecznika Białego Domu Seana Spicera, który twierdził, że na inauguracji prezydentury Trumpa pojawiło się więcej osób niż w rzeczywistości, powołała się z kolei na „alternatywne fakty”.
Od zawsze dla Republikanów
Conway urodziła się w 100-tys. Camden w New Jersey jako Kellyanne Fitzpatrick. Po rozwodzie rodziców (miała trzy lata) zamieszkała z matką, babcią i dwiema ciotkami. „Wychowywały mnie cztery Włoszki, katoliczki” – mówiła. W młodości ciężko pracowała – m.in. przez osiem sezonów pakując borówki.
Studiowała na Oksfordzie i ukończyła prawniczą szkołę wyższą George Washington University Law School. W 1995 r. założyła firmę doradczą, której działalność koncentrowała się na wspieraniu Republikanów w pozyskiwaniu głosów kobiet. Pracowała przy najważniejszych kampaniach polityków tej partii. Sama określa się mianem weteranki strategii wyborczych Republikanów.
Jej mąż, George T. Conway III, też prawnik, w połowie jest Filipińczykiem.