Trump zachował się wreszcie jak przywódca supermocarstwa. I naprawił błąd Obamy sprzed lat
Przyznajmy to – prezydent Trump zachował się wreszcie jak prawdziwy przywódca supermocarstwa, na którym spoczywa odpowiedzialność za losy świata.
Militarne znaczenie ataku rakietowego na lotnisko w Syrii jest prawdopodobnie minimalne, gdyż jeśli dowództwo wojsk USA – jak informuje Waszyngton – ostrzegło obecną w Syrii armię rosyjską o przygotowywanym ataku, ostrzeżenie mogło dotrzeć także do reżimowym sił syryjskich, co pozwoliłoby im usunąć część samolotów z pola ostrzału. Aby realnie wpłynąć na przebieg wojny, zasięg amerykańskich nalotów należałoby rozszerzyć, a administracja daje do zrozumienia, że nie przewiduje ich eskalacji.
Ale polityczne znaczenie decyzji prezydenta trudno przecenić.
Trump naprawia błąd Obamy
Trump naprawił fatalny błąd Obamy z sierpnia 2013 r., kiedy poprzedni prezydent w ostatniej chwili wstrzymał się ze zbrojną interwencją w Syrii w odpowiedzi na podobny atak gazowy wojsk reżimowych przeciw cywilom, chociaż wcześniej oświadczył, że to Asad przekroczył tym samym „czerwoną linię”.
Obama wolał uwierzyć w zapewnienia Rosji, że gwarantuje „porozumienie” z dyktatorem o oddaniu przez niego broni chemicznej – co jak widać nie nastąpiło – a nie spełniając groźby, podważył wiarygodność Ameryki i pozwolił Asadowi myśleć, że wszystko ujdzie mu bezkarnie. Atak na lotnisko zmienia sytuację, bo dla głównych aktorów syryjskiego dramatu, w tym sojuszników Damaszku: Iranu i Rosji, jest sygnałem, że USA gotowe są na użycie siły.