Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Tylko nie sułtan

Erdoğan, nawet wzmocniony zmianami w konstytucji, nie będzie żadnym sułtanem

Osobistą porażką dla Erdoğana musi być wynik w Stambule. Osobistą porażką dla Erdoğana musi być wynik w Stambule. Huseyin Aldemir/Reuters / Forum
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan wygrał referendum w sprawie zmiany konstytucji, być może najważniejsze głosowanie w swojej politycznej karierze.

Jeśli wierzyć oficjalnym rezultatom, 51,4 proc. głosujących poparło takie rozwiązania prawne, które dadzą mu pełnie władzy, i to być może aż do 2029 r. Jednocześnie warto pamiętać, że było to pierwsze tureckie głosowanie przeprowadzone w tak niedemokratycznych okolicznościach. Przy zastraszaniu prasy i dziennikarzy, presji na urzędników i armię. Przy toczącej się wojnie domowej z Kurdami.

I w końcu przy niemal jawnych oszustwach nad urną, z dorzucaniem kart do głosowania włącznie. Wcześniej Erdoğan nie musiał stosować takich środków. Może to oznaczać, że poparcie dla niego w tureckim społeczeństwie spada.

Porażka Erdoğana w wielkich miastach

Widać to wyraźnie w wielkich ośrodkach miejskich. Konstytucyjne propozycje prezydenta odrzucili mieszkańcy trzech największych miast Turcji: Stambułu, Ankary i Izmiru. O ile ta ostatnia metropolia zawsze była bastionem sekularystów i zwolenników integracji z Europą, to przegrana w Ankarze (stolica, pełna urzędników) musiała zaboleć. Osobistą porażką dla Erdoğana musi być jednak wynik w Stambule.

Miasto, którym rządził przez lata, a potem inwestował potężnie jako szef rządu, sprzeciwiło mu się pierwszy raz. W tym wypadku zawiódł wieloletni plan obudowania tego najbardziej europejskiego z tureckich miast „Nowymi Hutami” – wielkimi przedmieściami, zasiedlanymi (przy rządowym wsparciu) przez konserwatywnych Turków z Anatolii. Jak twierdzą tureccy socjologowie, wielu z tych nowych stambulczyków zamiast „zazjatyzować” miasto, uległo jego urokowi. I w niedzielę zagłosowało przeciwko „azjatyzacji” Turcji.

Erdoğan „nowym sułtanem”?

Tak wyrównany wynik głosowania będzie miał poważne konsekwencje.

  • Recep Tayyip Erdoğan
  • Turcja
  • Reklama