Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Śmierć Javiera Valdeza

Javier Valdez, sława dziennikarstwa śledczego, padł ofiarą egzekucji ludzi narko. Javier Valdez, sława dziennikarstwa śledczego, padł ofiarą egzekucji ludzi narko. Mario Guzman/EPA / PAP

Narkomafia wykonała publiczną egzekucję na meksykańskim dziennikarzu, który ją zwalczał.

Świat narko jest fascynujący: uwodzi, przyciąga, oferuje, ratuje i zarazem niszczy – mówił siedem lat temu, gdy poznaliśmy się w jego rodzinnym Culiacan, stolicy stanu Sinaloa, gdzie przebiega szlak kokainy, marihuany i narkotyków syntetycznych trafiających do USA. W zeszłym tygodniu, w sercu miasta, zamaskowani „cyngle” wyciągnęli go w biały dzień z samochodu, kazali uklęknąć, a następnie wystrzelili do niego 12 pocisków. Javier Valdez, 50 lat, sława dziennikarstwa śledczego, padł ofiarą egzekucji ludzi narko. Jest szóstym dziennikarzem zamordowanym w tym roku w Meksyku.

Dostawał prestiżowe nagrody w kraju i za granicą, znajdował się w polu uwagi nowojorskiego Komitetu Ochrony Dziennikarzy; jego książki – m.in. „Miss Narco”, „Narco-periodismo” – były szeroko komentowane. Ale sława i uznanie okazały się niewystarczającym parasolem ochronnym.

Za swoją niezależność Valdez płacił nieustającym strachem o życie swoje i najbliższych. Kilka lat temu opowiadał mi, jak do redakcji „Riodoce” – jedynego pisma w Culiacan niezależnego od karteli – wrzucono granat. „Nieznani sprawcy” zrobili to nad ranem, to było ostrzeżenie. 

Przyjaciele namawiali go do wyjazdu z kraju, ale nie chciał porzucić profesji. Jeśliby się przestraszył i przestał publikować, jaki przykład dałby innym? W chwilach zagrożenia wyjeżdżał na kilka tygodni z miasta, a potem – jak tylko szybko mógł – wracał, uspokajając zatroskanych o jego życie znajomych, że zagrożenie minęło.

Polityka 21.2017 (3111) z dnia 23.05.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama