Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Język majdanu

Co przyniesie zmiana prawa językowego na Ukrainie

„Chwała Ukrainie, bohaterom chwała!” – przystanek autobusowy w Stradczy na zachodniej Ukrainie „Chwała Ukrainie, bohaterom chwała!” – przystanek autobusowy w Stradczy na zachodniej Ukrainie Sean Gallup / Getty Images
Ukraińcy fundamentalnie zmieniają prawo językowe. Po trzech dekadach niepodległości i wojnie z Rosją doszli do wniosku, że w tej części świata nie da się jednak oddzielić języka od polityki.
Trudno się dziwić, że po rewolucji godnościowej przełomu 2013 i 2014 r. kwestia językowa na Ukrainie wróciła ze wzmożoną siłą. Manifestacje w Kijowie w końcu grudnia 2012 r.Sasha Maksymenko/Wikipedia Trudno się dziwić, że po rewolucji godnościowej przełomu 2013 i 2014 r. kwestia językowa na Ukrainie wróciła ze wzmożoną siłą. Manifestacje w Kijowie w końcu grudnia 2012 r.

Przynajmniej do pomarańczowej rewolucji 2004 r. wśród ukraińskich polityków dominowało przeświadczenie, że nie warto rozpoczynać wojen językowych na Ukrainie. Co prawda uznawano ukraiński za długofalowy fundament suwerenności, ale koszty społeczne i geopolityczne administracyjnej ukrainizacji wydawały się zbyt wysokie. Po Krymie i Doniecku koszty nie grają już takiej roli.

W ostatnich dwóch latach ukraińska Rada Najwyższa przygotowała już cztery ustawy językowe, które wzmacniają ukraiński kosztem rosyjskiego. Ma działać m.in. specjalny urząd kontrolujący ich wykonywanie w instytucjach państwowych czy na uczelniach. Epoka, gdy Ukrainiec słyszał w urzędzie odpowiedź po rosyjsku z komentarzem, że „przecież wszyscy rozumieją”, ma odejść w niepamięć.

Jedna ze wspomnianych ustaw gwarantuje mniejszościom ich język m.in. w kulcie religijnym, zapewnia możliwość zapisu nazwisk w języku mniejszości, inaczej niż analogiczne ustawodawstwo na Litwie. Problem w tym, że wedle wstępnych analiz w niektórych dziedzinach nowe prawo może uderzyć rykoszetem w mniejszości takie jak polska, przykładowo Polskie Radio Lwów może mieć kłopot z wypełnieniem odpowiednich kryteriów.

1.

Ostatnie tygodnie, za sprawą takich zwolenników ukrainizacji jak Mykoła Kniażycki, szef parlamentarnej komisji kultury, przyniosły przyspieszenie. Obowiązuje już reguła znana m.in. z Francji, według której przynajmniej 25 proc. muzyki puszczanej w mediach musi być po ukraińsku. Jej przyjęcie wywołało zresztą kpiny, że to prawo dedykowane popularnej ukraińskiej grupie Ocean Elzy, która jako jedyna – wedle żartujących – ma wystarczającą liczbę ukraińskich piosenek, aby wypełnić wymagane kwoty.

Polityka 24.2017 (3114) z dnia 12.06.2017; Świat; s. 57
Oryginalny tytuł tekstu: "Język majdanu"
Reklama