Australijska policja oskarżyła współpracownika papieża Franciszka, 76-letniego kardynała George’a Pella, o seksualne przestępstwa przeciwko nieletnim. Sprawa dotyczy lat 70., gdy Pell pracował na australijskiej prowincji. Hierarcha konsekwentnie odrzuca zarzuty i deklaruje się jako zwolennik polityki „zero tolerancji dla pedofilii w Kościele”. To priorytet pontyfikatu obecnego papieża. Nigdy dotąd nie postawiono pedofilskich zarzutów żadnemu „księciu Kościoła”. Na domiar złego Franciszek mianował go prefektem nowo utworzonego sekretariatu ekonomicznego i specjalnej rady dziewięciu kardynałów, pomagającej papieżowi zarządzać reformą Watykanu. Australijczyk prześwietla i porządkuje watykańskie finanse.
Pell może jednak dzieła nie dokończyć, bo jeśli stawi się przed sędziami śledczymi w ojczyźnie – a tak zapowiada – to obrona dobrego imienia może mu zająć dużo czasu. To oznacza, że drugi priorytet Franciszka – finansowa transparentność Watykanu – jest poważnie zagrożony, bo kadencja Pella upływa w 2019 r., a deficyt budżetowy za 2015 r. wyniósł 12,4 mln euro (rok wcześniej 26 mln) i mógłby być jeszcze niższy pod czujnym okiem kardynała. Sprawa wywołała od razu falę teorii spiskowych. Zaprzyjaźniony z Pellem George Weigel, znany amerykański katolicki publicysta, biograf Jana Pawła II, uważa, że kardynał jest ofiarą spisku włosko-australijskiego, zawiązanego przeciwko reformie watykańskich finansów.