Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Amerykanie wymusili ustępstwa w sprawie Patriotów. System będzie gorszy i nie wiadomo, kiedy go dostaniemy

System Patriot System Patriot Murad Sezer / Forum
MON zadeklarował kolejny już – bodaj trzeci za rządów PiS – przełom w sprawie zakupu systemu obrony powietrznej i antyrakietowej. Tylko że ten przełom to tak naprawdę ustępstwo.

Miała nim być ogłoszona w czasie wizyty prezydenta Donalda Trumpa deklaracja (memorandum of intent) „o systemie uzbrojenia PATRIOT”, podpisana w imieniu Pentagonu i MON przez szefa amerykańskiej agencji ds. eksportu uzbrojenia DSCA adm. Josepha Rixeya i sekretarza stanu ds. uzbrojenia Bartosza Kownackiego.

Oficjalny przekaz mówi o zgodzie rządu USA „na sprzedanie Polsce baterii rakiet Patriot w najnowocześniejszej konfiguracji”. Faktycznie niewiążąca prawnie deklaracja (na szczęście, w kontekście jej treści) jest pierwszym dowodem na to, że to strona polska musiała ustąpić i zgodzić się na warunki Amerykanów, przed którymi długo się wzbraniała.

Dwie baterie z radarem starego typu

„Pierwsza faza”, na której realizację od dawna naciskał amerykański potentat zbrojeniowy, firma Raytheon, ma być zakupem ich produktu niemal wprost z linii produkcyjnej, bez większości polskich wymagań stawianych zestawom systemu Wisła, jaki do tej pory znaliśmy. Jeszcze w tym roku, zgodnie z treścią memorandum, Polska ma otrzymać z USA projekt kontraktu (Letter of Acceptance) – i być może nawet go podpisze – na dostawę dwóch baterii systemu Patriot w obecnej konfiguracji, to znaczy bez kluczowego dla systemu Wisła dookólnego radaru.

Co więcej, Amerykanie wyraźnie zastrzegają, że te starej konstrukcji radiolokatory o ograniczonym do 120 stopni polu widzenia musimy od nich kupić (a nie wypożyczyć) i ewentualnie później za własne pieniądze (a nie w ramach kontraktu) zmodernizować do nowszej wersji. Jedynym – choć znaczącym – sukcesem strony polskiej jest gwarancja wyposażenia starszej generacji Patriotów w cyfrowy i sieciowy system dowodzenia i kierowania IBCS. Odbędzie się to kosztem terminu dostaw, przesuniętego z zapowiadanego wcześniej przez Antoniego Macierewicza roku 2019 na 2022.

Reklama