Będziemy to robiły w spódnicach!
Boliwijskie gospodynie domowe na górskim szlaku
Jest 2015 r. Lidia Huaynez od 15 lat z wysokości 5130 m obserwuje, jak mężczyźni i kobiety wspinają się po zboczach Huayna Potosí w boliwijskich Andach, 25 km na północ od La Paz. Gotuje dla nich w schronisku Las Rocas. Gdy mąż, górski przewodnik z 28-letnim doświadczeniem, bierze turystów na szlak, ona coraz częściej go pyta: Jak to jest stać na szczycie? Zabierzesz mnie kiedyś?
Wciąż jednak to nie jest ten moment, nie ma sprzętu ani doświadczenia. Nie chce być problemem. Przekłada marzenie na kiedyś.
Kurs dla Cholit
Jest 2017 r. Spotykają się w sobotę rano na placu German Bush, w jednym z najwyżej położonych miast świata, El Alto w Boliwii (ponad 4 tys. m n.p.m., wraz z La Paz tworzą ogromną aglomerację). 12 dam. Ich spódnice, wzorzyste i wielowarstwowe polleras, odstają od ciała jak abażury. Spod nich widać pantofelki na małym obcasie. Na głowach meloniki, które sprawiają wrażenie za małych. Długie po pas warkocze, na ramionach ozdobne koce, na piersiach broszki.
Taki strój noszą kobiety głównie ze społeczności Ajmara, zwane Cholami (zamężne) i Cholitami (panny). Są tak ważną częścią społeczeństwa, że zostały uznane za niematerialne dziedzictwo kulturowe regionu La Paz. Turyści nazywają je Indiankami, ale to określenie jest już prawie nieużywane, na rdzenną ludność mówi się indígenas (łac. inde – stąd, tutaj, génos – urodzony). Kobiety sprzedają warzywa i owoce na targowiskach oraz płody lam i talizmany do rytuałów. Wyciskają sok z pomarańczy za dnia, grillują szaszłyki z krowich serc wieczorami. Kucharka, gospodyni, handlarka – do niedawna Cholity nie mogły grać w życiu innej roli.
Wyruszają. Dwa załadowane samochody suną wśród typowego dla płaskowyżu Altiplano bezdrzewnego krajobrazu.