Odjazd z Ukrainy
Jak Wojciech Balczun reformował koleje Ukrainy. Teraz został szefem MAP
Wojciech Balczun, menedżer i gitarzysta zespołu Chemia, opowiedział „Polityce”, jak został prezesem Kolei Ukraińskich. I o tym, że ich reformowanie mogło kosztować go życie. Poniższy wywiad ukazał się w 2017 r.
***
Jagienka Wilczak: Był 2015 r., prezydent Petro Poroszenko wymyślił, że walkę z korupcją mogą wygrać jedynie menedżerowie z zagranicy, niepowiązani z oligarchami, nieprzekupni. Z Gruzji przyjechał Micheil Saakaszwili, z Polski Leszek Balcerowicz. Pan miał uratować koleje…
Wojciech Balczun: Zastałem kolej w stanie załamania. Źle zarządzana, była jednym z głównych źródeł finansowania różnych środowisk gospodarczych i politycznych, a nawet partyjnych kampanii. Efekt: skonsumowane rezerwy, brak wagonów, paliwa starczało na dwa dni, żyliśmy dzięki zabójczo oprocentowanym pożyczkom od dostawców.
Czy to znaczy, że świadomie postawiono pana przed zadaniem nie do wykonania?
Jeżeli świadomie, to po to, żebym jako obcokrajowiec wziął na siebie odpowiedzialność za upadek kolei, a oligarchowie podzielili się masą upadłościową. Może ktoś pomyślał, że łatwo dam się wrobić. Jeżeli nieświadomie – to tylko pogorszyło moją sytuację.
Zastał pan Ukrainę w trudnym momencie.
Wszedłem w środek politycznych zmian. Szefem komitetu konkursowego, który wybierał mnie na prezesa kolei, był Litwin Alwaras Abramowiczius, minister gospodarki, który miał ją uzdrowić, ale nie wytrzymał i złożył dymisję. Kiedy nastał nowy premier Wołodymyr Grojsman, większość obserwatorów była przekonana, że nie utrzyma decyzji poprzedniej ekipy. Ale wynik konkursu został zatwierdzony.
Nie było tajemnicą, że ukraińska kolej jest zżerana przez korupcję i mafijne interesy.