Teresa poznała Amina w Poznaniu, gdzie studiował medycynę. W 1993 r. zamieszkali na stałe w Strefie Gazy. Mają trójkę dzieci, wszystkie już dorosłe i wszystkie z Gazy wyjechały. Amin i Teresa mieszkają w centrum miasta, na siódmym piętrze. Gdy ich odwiedzam, Amin zawsze schodzi na dół z telefonem w ręku, żeby oświetlić nam drogę. Nie ma prądu. Z ciemnej klatki schodowej wchodzimy do przestronnego mieszkania. Teresa już czeka w drzwiach. W środku ciepłe światło.
Obok ich bloku jest budynek radia, który ma swój generator prądu. Mieszkańcy bloku przeciągają więc kable do swoich mieszkań i kupują prąd od radia. Właśnie kończy się 24-godzinny post poprzedzający muzułmańskie święto Id al-Adha. Amin nic nie jadł do zachodu słońca. Teresa też częściowo pościła. Nie z przyczyn religijnych – nie przeszła na islam – tylko z solidarności z mężem. Podaje obiad wieńczący post: purée ziemniaczane, buraczki i panierowaną pierś z kurczaka zamiast schabowego, do tego kompot. Później Amin i Teresa oglądają „Wiadomości” w TVP. – Straszne rzeczy tam mówią o muzułmanach – komentują.
Barbara z okazji świąt zrobiła sernik na zimno, choć w Gazie nie jest łatwo o nabiał. Jest tylko ten importowany i nigdy nie wiadomo, czy nie stał w upale, bo przecież ciągle nie ma prądu. Polki gotują też palestyńskie dania, lubią wymieniać się przepisami i na arabskie, i na polskie jedzenie. Na Boże Narodzenie dwa lata temu Teresa też częstowała najprawdziwszym sernikiem. Większość z nich obchodzi katolickie święta w domach.
Hidżaby
Nie wszystkie Polki zasłaniają włosy, gdy wychodzą na ulice. Ela nałożyła hidżab, choć niechętnie. Mieszka w miejscowości na południu Strefy Gazy, w Khan Younis, gdzie jest konserwatywnie. Nie jest to prawny przymus, ale społeczna presja, żeby się nie wyróżniać.