Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Koniec rozpatrywania zbrodni w byłej Jugosławii. Trybunał zakończył swoją działalność

Szwajcarska prokurator Carla del Ponte. Twarz Międzynarodowego Trybunału ds. Zbrodni w byłej Jugosławii. Szwajcarska prokurator Carla del Ponte. Twarz Międzynarodowego Trybunału ds. Zbrodni w byłej Jugosławii. Pierre Albouy / Forum
Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni w byłej Jugosławii właśnie zakończył działalność. To koniec pewnej burzliwej epoki w dziejach Europy.

Jedyny taki po Norymberdze i Trybunale Tokijskim. Działał 24 lata, tak określiła jego mandat rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ, podjęta w maju 1993 roku. Miał rozliczyć i osądzić za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i naruszenia konwencji genewskich podczas wojny, jaka rozegrała się na Bałkanach, dopełniając podziału Jugosławii.

Wojna była okrutna, jak każda wojna bratobójcza, gdzie strzelać mógł każdy i każdy strzelał. Ta bałkańska okrucieństwami zaskoczyła świat, zginęło 200 tys. osób, najczęściej cywilów. Bo wydawało się, że po doświadczeniach II wojny światowej takie szaleństwo już nigdy nie powróci.

Niestrudzona Carla del Ponte

Twarzą Trybunału stała się szwajcarska prokurator Carla del Ponte. To ona z niespotykaną determinacją tropiła zbrodniarzy i domagała się od rządów państw odesłania do Hagi i postawienia winnych przed Trybunałem. Problem polegał jednak na tym, że przestępcy wojenni byli najczęściej postrzegani – przez polityków i społeczeństwa – jako bohaterowie.

Sądzenie bohatera – to się nie mieściło w głowach. Nie tylko Serbowie chronili swoich generałów, także Chorwaci, Muzułmanie z Bośni, Albańczycy z Kosowa. Żaden z rządów nie współpracował z Trybunałem z własnej woli, ochoczo. Każdy wyrok przyjmowany był z oburzeniem, wyprowadzał na ulice lokalnych nacjonalistów. Nacjonalizm i patriotyzm były tam bardzo blisko, a nawet oba te pojęcia wzajemnie na siebie zachodziły i mieszały się w głowach.

Reklama