Świat

Nie życzcie rewolucji

Czy to koniec ajatollahów w Iranie?

Uniwersytet w Teheranie: tu także dotarła gorączka. Uniwersytet w Teheranie: tu także dotarła gorączka. AFP / East News
Za każdym razem, gdy w Iranie wybuchają protesty, Zachód wstrzymuje oddech i stawia pytanie: czy to już wreszcie koniec ajatollahów? Uważajcie na swoje marzenia – odpowiadają eksperci.
Trzymający państwo żelazną ręką Hasan Rohani w maju 2017 r. został ponownie prezydentem Iranu, zdobywając w wyborach 57 proc. głosów. Za nim portret Najwyższego Przywódcy.Ahmad Halabisaz/Xinhua/East News Trzymający państwo żelazną ręką Hasan Rohani w maju 2017 r. został ponownie prezydentem Iranu, zdobywając w wyborach 57 proc. głosów. Za nim portret Najwyższego Przywódcy.

Tuż przed końcem roku w Maszhadzie, drugim największym mieście Iranu, wybuchły zamieszki. Szybko wywołały one falę protestów w całym kraju, największą od czasów tzw. zielonej rewolucji 2009 r. Irańskie władze w ciągu dwóch ostatnich lat pozbyły się z kraju w zasadzie wszystkich korespondentów zachodnich mediów, dlatego informacje o tych wydarzeniach pochodziły głównie z mediów społecznościowych. Jak bardzo stały się one istotne – nie tylko dla zewnętrznych obserwatorów, ale również dla samych uczestników tych wydarzeń – świadczy fakt, że o ile podczas zielonej rewolucji, już wówczas nazywanej buntem mediów społecznościowych, zaledwie milion Irańczyków miało smartfony, dziś jest ich 48 mln w 81-milionowym Iranie.

Biorąc więc poprawkę na słabości takich źródeł informacji, wygląda na to, że z początku protesty miały charakter ekonomiczny, a ściślej rzecz biorąc – drobiowy. Poszło przede wszystkim o rosnące ceny jaj: 40-proc. wzrost w ciągu dwóch ostatnich miesięcy. W tej pierwszej fazie brakowało haseł politycznych, dominujących w przypadku zielonej rewolucji, ale na uwagę zasługuje też fakt, że Maszhad to bardzo konserwatywne miasto, cel pielgrzymek i teren Ebrahima Raisiego, naczelnego konserwatysty młodego pokolenia i głównego konkurenta prezydenta Hasana Rohaniego w ostatnich wyborach. Pojawiły się więc interpretacje, że jajka jajkami, ale tak naprawdę chodziło o skompromitowanie reformatorskich wysiłków Rohaniego.

Po Nowym Roku sprawy musiały nieco wymknąć się spod kontroli. I nie chodzi tylko o rozprzestrzenianie się protestów po całym kraju (według nieoficjalnych statystyk chodzi o ponad 40 miast), ale przede wszystkim o hasła, jakich dawno w Iranie nie słyszano. Choćby „Zostawcie Syrię w spokoju, zainteresujcie się nami”, co miało być odwołaniem do rosnących wydatków na utrzymywanie reżimu w Damaszku.

Polityka 2.2018 (3143) z dnia 09.01.2018; Świat; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie życzcie rewolucji"
Reklama