Jeszcze nie zamilkły zachwyty nad zwiewną architekturą filii paryskiego Luwru otwartej w Abu Zabi, kiedy sąsiedni Dubaj rzucił na szalę swój nowy prestiżowy projekt: 150-metrową złotą ramę, w której niczym obraz zamknięto dubajskie wieżowce. Można się i tu doszukać paryskich nawiązań – do słynnego Wielkiego Łuku Braterstwa w dzielnicy La Défense, dwudziestowiecznej wersji Łuku Triumfalnego. Z tym że francuski pierwowzór jest bardziej utylitarny, mieści biura i ministerstwo ekologii; Rama Dubaju to czysta forma: pozłacana szklano-stalowo-betonowa konstrukcja, poza wspaniałą platformą widokową z przezroczystą podłogą mieszczącą ekspozycje przedstawiającą historię tego skromnego portu rybackiego i fascynującą wizję miasta za 50 lat. I tyle.
Złota Rama to efekt międzynarodowego konkursu na nową architektoniczną wizytówkę Dubaju, wśród 900 prac zwyciężyła właśnie ta, Meksykanina Fernando Donisa. Słusznie uznał, że jest tu już tyle emblematycznych wysokościowców, z największym na świecie Burdż Chalifa na czele, że musi zaproponować coś bardzo ascetycznego i jeszcze bardziej odlotowego. Gorzej niż z projektem poszło mu z gospodarzami. W Nowym Jorku wytoczył im proces o uznanie praw autorskich, których go pozbawiono; wcześniej próbował procesować się w Dubaju, ale pozew został odrzucony.