Australijczycy obchodzą w tym roku dwie ważne rocznice: 230-lecie założenia pierwszej stałej osady w Australii i dekadę od przemówienia byłego premiera Kevina Rudda, w którym przeprosił Aborygenów za lata rasistowskiej polityki rządu. Oba wydarzenia łączą się ze sobą, a jednocześnie dzielą australijskie społeczeństwo.
13 lutego 2008 roku Australia zamarła. Ludzie skupili się przed telebimami ustawionymi w Canberze, przed telewizorami i radioodbiornikami, by wysłuchać historycznego przemówienia. Ówczesny premier, Kevin Rudd, w swoim trzyminutowym odczycie przeprosił rdzennych mieszkańców Australii za dekady rasistowskich działań rządu: „Nadszedł czas, by zapisać nowe rozdziały w historii Australii i naprawić błędy z przeszłości, by ruszyć z ufnością ku przyszłości. Za ból, cierpienie i krzywdę skradzionych pokoleń, ich potomków i ich rodzin – przepraszamy. Matki i ojców, braci i siostry, za rozbicie rodzin i społeczności – przepraszamy. A także za poniżenia i spowodowany nimi rozpad dumnego narodu i ich dumnej kultury – przepraszamy”.
Australijczycy płakali na ulicach i rzucali się sobie w ramiona. Nagłówki wszystkich gazet i programów telewizyjnych skupiły się właśnie na tym jednym słowie: „przepraszam”. Powodów do przeprosin było rzeczywiście wiele.
Czytaj także: Australia przeprasza Aborygenów za błędy osadników
Jak Brytyjczycy podbili Australię?
Zanim biały człowiek postawił stopę na australijskiej ziemi i uznał ją za swoją, żyło tu blisko 750 tys. Aborygenów i Wyspiarzy Cieśniny Torresa. Dziś w liczbie ponad 600 tys.