Francja zafundowała sobie moment szczęścia – tak francuskie media przywitały zdobycie mistrzostwa świata przez piłkarską drużynę narodową. Rekordowe zyski reklamowe zainkasowała grupa telewizyjna TF1 i BeIN Sports, poza tym Francuzi obstawili ponad ćwierć miliarda euro (też rekord) w loteriach i zakładach sportowych, a eksperci ekonomii prognozują, że sukces poprawi morale Francuzów, przełamie tradycyjne ponure nastroje kraju rzekomo schyłkowego, a konsumenci zwiększą zakupy, co się przełoży na wzrost dochodu narodowego.
Poprzedni tytuł mistrzowski z 1998 r. przyniósł ówczesnemu prezydentowi Jacques’owi Chiracowi wzrost sympatii aż o 7 punktów w sondażach. Nic dziwnego, że obecny prezydent Emmanuel Macron liczy na podobny efekt tym bardziej, że naprawdę potrzebuje doraźnego choćby wsparcia, bo jego pozycja słabnie. Zaraz po mundialu nie tylko nadał piłkarzom ordery Legii Honorowej, ale w Pałacu Elizejskim urządził huczne przyjęcie dla ogromnej grupy młodych piłkarzy. „To zwycięstwo umocni wizerunek Francji na wiele lat, a więc także niemal automatycznie wizerunek tego, który stoi na czele” – orzekł Pascal Boniface, dyrektor paryskiego Instytutu Badań Strategicznych IRIS.
Sami bohaterowie tych wydarzeń, najczęściej dzieci imigrantów, w tym z tak negatywnie opisywanych przedmieść Paryża, publicznie podkreślili dumę ze szlachetniejszego oblicza Francji. Pogba: „Taka jest Francja, z wielu źródeł, to sprawia, że jest piękna”. Mbappé: „Trzeba Francji dać wszystko”. Nic dziwnego, że dziennik „Libération” podkreślił, że ci sportowcy stali się nagle modelem udanej integracji. Różnice kulturowe, francuskość i Europa nie muszą się ze sobą kłócić – napisał.