Francuzi, może już ostatni w Europie, jeszcze czytają książki. A tamtejsi politycy, nawet jeśli nie czytają, to przynajmniej muszą być gotowi na pytanie o książkę, która ich ukształtowała. Łatwo wpaść na minę. Ale czy wpadł na nią Laurent Wauquiez? Szef Republikanów, czyli największej partii na francuskiej prawicy, powiedział, że dla niego kompasem i inspiracją jest zawsze „Zakorzenienie” filozofki i pisarki Simone Weil, wiązanej tradycyjnie z… lewicą. Wauquiez cytował zwłaszcza, iż największy gwałt to „pozbawienie przyszłych pokoleń ich historii, ich korzeni, ich pamięci”. Ten cytat rzeczywiście pasuje do manifestu współczesnego konserwatysty. Niepostrzeżenie stał się bronią w ideologicznej wojnie o wielokulturowość, tożsamość narodową i imigrantów, która rozgrzewa dziś francuską prawicę.
W wojnie tej biorą udział ugrupowania polityczne określane mianem „prawica suwerenistyczna” (la droite souvereniste) i „prawica tożsamościowa” (la droite identitaire). W jakiejś mierze można by je uznać za francuski odpowiednik Trumpowego „America first”. Idą jednak dalej, bo otwarcie zwracają się przeciw Unii Europejskiej jako tworowi zagrażającemu autonomii państw narodowych. Głoszą, że nie można się zgodzić na integrację polityczną Europy. Potępiają wolny handel jako niekorzystny czy wręcz niesprawiedliwy dla Francji.
„Nie zrobicie z Europy swojego domu!” – z takim hasłem skrajnie prawicowa grupa Pokolenie Tożsamościowe, wynajmując helikoptery, zorganizowała przed wakacjami patrolowanie granicy francusko-włoskiej. Grupa głosi hasła antyemigranckie, dowodząc, że współżycie różnych kultur jest niemożliwe i że nie tylko Francji, ale całej Europie grozi inwazja obcych: trzeba więc „odbić kontynent dla siebie”.