Kiedy widzę palące się samochody, zamieszki spowodowane przez nielegalnych imigrantów, zastanawiam się, gdzie jesteście, wikingowie? – taką wypowiedzią popisywał się ostatnio poseł PiS Dominik Tarczyński w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji internetowej, przyłączając się do grona krytyków szwedzkiej polityki imigracyjnej. Tymczasem okazuje się, że już szwedzcy wikingowie byli imigrantami, być może nawet z Polski. Świadczą o tym badania archeologiczne przeprowadzone na cmentarzach Sigtuny, miasteczka w pobliżu Sztokholmu, które na przełomie X i XI w. funkcjonowało jako centrum handlowe i ekonomiczne Szwecji. Szczątki pochowanych w Sigtunie wikingów wskazują, prawie w połowie, na genetyczne pochodzenie przybyszów z Wysp Brytyjskich, obecnych państw nadbałtyckich, Niemiec i innych krajów Europy Środkowej.
Pojęcie „szwedzkości” nie ma miejsca w genetyce, twierdzi uczestniczący w badaniach Anders Götherström, profesor Uniwersytetu Sztokholmskiego. Ludzie mieszali się od tysiącleci i można to dziś prześledzić, wskazuje. Polacy z kolei mogą być w jakiejś części potomkami szwedzkich Wandali, którzy w swym zbójeckim marszu przez Europę zostawili swoje genetyczne ślady w północnej Polsce i na Śląsku. Wykazały to wcześniejsze szwedzkie badania archeologiczne na tych terenach.