Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kto i jak zrozumiał przemówienie szefa Komisji Europejskiej o stanie UE

Przemówienie, choć wygłoszone jak zawsze przed Parlamentem Europejskim, Juncker w pierwszej kolejności kierował zapewne do Donalda Trumpa. Przemówienie, choć wygłoszone jak zawsze przed Parlamentem Europejskim, Juncker w pierwszej kolejności kierował zapewne do Donalda Trumpa. Vincent Kessler/Reuters / Forum
Suwerenność europejska Junckera koliduje z suwerennością narodową Salviniego, Kaczyńskiego, Orbána. Jedna znosi drugą, nawet jeśli szef KE był innego zdania.

Europa będzie wielka albo nie będzie jej wcale? Gdyby Jean-Claude Juncker miał coś wspólnego z Polską, pewnie posłużyłby się lekko zmienionym cytatem Józefa Piłsudskiego. Bo w swym dorocznym orędziu szef Komisji Europejskiej zarysował przed Unią niemal identyczny dylemat jak niegdyś Marszałek przed Polakami. W coraz bardziej niestabilnym świecie, w którym najwięksi gracze orientują się już niemal wyłącznie na realizację własnych interesów, nie ma innego wyjścia, jak budować własną mocarstwowość. Bo tylko wielkość daje gwarancję przetrwania.

Juncker mówił do Trumpa

Przemówienie, choć wygłoszone jak zawsze przed Parlamentem Europejskim, Juncker w pierwszej kolejności kierował zapewne do Donalda Trumpa. Jakby chciał mu powiedzieć: „OK, możemy się zmierzyć”. Europa nadal ma wielki potencjał i jeśli uwierzy w swe możliwości, będzie w stanie narzucać światu własne standardy cywilizacyjne, gospodarcze, ekologiczne, technologiczne. Może nawet osiągnąć odpowiednio wysoki potencjał militarny. Od teraz wszystko bowiem w naszych rękach. Nastał czas Europy suwerennej.

Właśnie „suwerenność” była słowem kluczem tego wystąpienia. Powracało zbyt nachalnie, aby uznać je za przypadkowe. Wraz z każdym powtórzeniem brzmiały jednak fałszywe tony. Bo co tak naprawdę Juncker miał na myśli? Niewykluczone, że po prostu użył formułki, która zostanie usłyszana w Waszyngtonie, Moskwie i Pekinie. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że przystępuje do określania, czym są egoistyczne europejskie interesy, i realizację ich wpisuje do nowej doktryny. Europa mimo wszystko pozostaje przecież wierna tradycyjnej misji cywilizacyjnej Zachodu, nawet jeśli samotnie zmuszona będzie teraz ją wypełniać.

Reklama