Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Większa ojczyzna zje mniejszą

Europa ojczyzn: niebezpieczna iluzja

Z Europą ojczyzn politycy PiS najczęściej wiążą takie przymioty, jak „dojrzały eurorealizm” czy po prostu: „realizm”. A przeciwstawiają je „federalizmowi”. Z Europą ojczyzn politycy PiS najczęściej wiążą takie przymioty, jak „dojrzały eurorealizm” czy po prostu: „realizm”. A przeciwstawiają je „federalizmowi”. Igor Morski / Polityka
Europa ojczyzn – gaullistowskie hasło, w którym zawiera się cały pomysł PiS na integrację kontynentu, to niebezpieczna iluzja. Bo gdyby został zrealizowany, Polska będzie największym przegranym.
De Gaulle zawarł z RFN traktat elizejski, ale blokował rozwój EWG, dążył do uniezależnienia Europy Zachodniej od USA i, co najważniejsze, odpychał Wielką Brytanię od integracji. Liczył, że odwróci bieg dziejów. Na zdjęciu prezydent de Gaulle i kanclerz Niemiec Ludwig Erhard.Bundesarchiv/Wikipedia De Gaulle zawarł z RFN traktat elizejski, ale blokował rozwój EWG, dążył do uniezależnienia Europy Zachodniej od USA i, co najważniejsze, odpychał Wielką Brytanię od integracji. Liczył, że odwróci bieg dziejów. Na zdjęciu prezydent de Gaulle i kanclerz Niemiec Ludwig Erhard.

Karykatura z września 1960 r. przedstawia Charles’a de Gaulle’a, który kroczy po dywanie z napisem „Europa”. Trzyma pod rękę innych przywódców państw europejskich – niby są w komitywie, ale dla nich nie ma już miejsca na dywanie. Starają się dotrzymać kroku francuskiemu przywódcy, sami brodząc w kałużach i potykając się o przeszkody. Nic tak dobrze nie oddaje idei Europy ojczyzn de Gaulle’a jak ten stary rysunek.

Można oczywiście dowodzić, że francuski przywódca był „konfederalistą”. Że opowiadał się za współpracą międzyrządową jako najlepszym modelem integracji europejskiej, nie chciał tworzenia wspólnych instytucji do rządzenia kontynentem. W końcu, że był za tym, aby rządy, które mają mocny mandat demokratyczny, ustalały wszystko między sobą. Mówiąc wprost: de Gaulle’owi chodziło o odbudowanie francuskiej potęgi po utracie kolonii. Był to pomysł skrojony dla wielkiego państwa z dużymi zasobami. Realizowany, powiedzmy, przez Luksemburg okazałby się mieszanką komedii i nieszczęść.

Na innej karykaturze z 1962 r. de Gaulle stoi przed mapą z zaznaczoną całą Europą i podpisem „Europe Française” i tłumaczy współpracownikowi: „Ja ambitny? Ależ mój drogi, gdybym chciał, byłbym już burmistrzem Colombey!”. Chodzi tu o rodzinne miasteczko prezydenta Francji.

Już przez współczesnych Europa ojczyzn de Gaulle’a była traktowana z podejrzliwością. Było z nią dokładnie tak samo jak z każdą populistyczną obietnicą, w tym konkretnym przypadku odpowiadającą na zapotrzebowanie zorientowanych prawicowo Francuzów, wciąż żyjących mijającą potęgą państwa. Rysownik podejrzewał zatem prezydenta, że w jego opinii dużo bardziej ambitnym zajęciem niż tworzenie iluzji Europy ojczyzn byłoby prowadzenie Colombey-les-Deux-Églises, w którym mieszkało wtedy kilkuset mieszkańców.

Polityka 39.2018 (3179) z dnia 25.09.2018; Świat; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Większa ojczyzna zje mniejszą"
Reklama