„Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą”, pisał o obywatelach radzieckich Włodzimierz Majakowski. Teraz jednostkę, obywatela własnego państwa, nie unieważnia się już wierszem. Można ją zamordować we własnym przedstawicielstwie dyplomatycznym, a ciało rozczłonkować i wywieźć w nieznane. Przypadek zaginięcia i wielce prawdopodobnej śmierci w stambulskim konsulacie Arabii Saudyjskiej dysydenta z tego kraju Dżamala Chaszogiego nie jest już wyjątkowy.
Rosjanie próbowali zabić za pomocą środka chemicznego byłego oficera swoich służb wywiadowczych Siergieja Skripala. Ale zrobili to nieudolnie. Mordercom z GRU zabrakło wyrafinowania katów Aleksandra Litwinienki, którzy sprytnie dosypali mu radioaktywnej substancji do herbaty. Rosjanie pokazali zabójców kilka dni później w telewizji, tłumacząc, że byli to „turyści”, którzy zwiedzali Salisbury i tylko przechodzili obok domu Skripala. Wywiad rosyjski nie spodziewał się, że weryfikujący fakty portal Bellingcat udowodni, że „turyści” to wysoko postawieni oficerowie wywiadu wojskowego.
Z kolei Chińczycy porwali i więżą swojego obywatela, szefa Interpolu. I kazali mu wysłać do instytucji, którą jeszcze kilka dni wcześniej kierował, list z wymuszoną rezygnacją. Wcześniej Meng Hongwei wysłał swojej żonie wiadomość z wizerunkiem noża w przekonaniu, że w ojczyźnie grozi mu niebezpieczeństwo. Uwięziono go w ramach znanego skądinąd mechanizmu „aresztu wydobywczego”, by składał zeznania w szeroko zakrojonym śledztwie antykorupcyjnym. I tak się złożyło, że oficjalne stanowisko władz w Pekinie podkreśla nie tylko zarzuty korupcyjne, ale również nielojalność Hongwei wobec partii komunistycznej i lidera Xi Jinpinga.
Brak wzorów
Dlaczego wszystkie te państwa tak spektakularnie karzą swoich obywateli za brak lojalności?