Baza Nocnych Wilków robi dziwne wrażenie. Ot, stoją w szczerym polu pod Dolną Krupą, w miejscu zwanym przez lokalnych Rybičky, zabudowania dawnej stacji inseminacji bydła. Pomalowane na groźne militarne barwy, otoczone jeszcze groźniejszym czarnym murem zwieńczonym drutem kolczastym i porozwieszanymi co parę metrów kartkami A4 z kategorycznym zakazem fotografowania. Taki bardzo groźny zamek Gargamela.
– Kiedyś tam, na Rybičkach, krowy zapładniali, teraz inseminują putinizm – śmieje się mieszkaniec Dolnej Krupy, którego pytam o drogę. – Jedź pan na Trnavę, będzie po lewej stronie, to je sranda.
Przez groźny mur można zajrzeć: nad pomalowanym w kamuflaż wejściem do głównego budynku sterczą dwa uchwyty na flagi. Wykorzystany jest tylko jeden z nich: tkwi w nim flaga Słowacji. Drugi pozostaje pusty, jakby czekał na rosyjską flagę.
Właściciel tego kompleksu Jozef Hambalek jest bowiem wielkim fanem Rosji i rosyjskiego wkładu cywilizacyjno-kulturowego w Europę Wschodnią. Na swoim Facebooku zamieszcza odezwy i filmiki wysławiające Moskwę i jej dokonania i wyklinające od wszystkich diabłów „amerykańską demokrację”, która jego, Hambalka, i jemu podobnych prześladuje. Nagrał kiedyś nawet filmik dla szefa Nocnych Wilków Aleksandra „Chirurga” Załdostanowa.
Na filmie widać, jak ledwo łapiąc dech z podniecenia, krzyczy z dziwnym akcentem, pokazując dość długą kolumnę motocyklistów: „Priwet, Chirurg! My – w Jewrope. Pasmotri, skolka motorkov, e, motocyklow, skolka ludiej, skolka klubow tu jest. Eto nasze druzja”. Hambalek szybko stał się ulubionym Słowakiem Załdostanowa. Razem zaczęli działać i w dawnej stacji inseminacji otworzyli „europejską siedzibę Wilków”. Choć tak naprawdę z tą siedzibą to nieco przesada.