Parlament Grecji poparł porozumienie z Macedonią. 153 głosy za Republiką Macedonii Północnej. To sukces premiera Aleksisa Tsiprasa. Ten konflikt bałkański okazał się rozwiązywalny i to przy użyciu środków dyplomatycznych. Trwał wprawdzie ponad ćwierć wieku, 28 lat dokładnie, i wydawał się nie do ruszenia.
Spór o nazwę Macedonia
Chodzi o spór między Grecją a Macedonią. Spór o nazwę kraju, po trosze też o prawa do dziedzictwa historycznego. O to, czy Skopie może używać nazwy Macedonia dla nazwania państwa nad Vardarem.
Wojna trwała całkiem na serio. Nie wytoczono wprawdzie dział, nie wyruszyły w pole wojska żadnego z obu krajów, ale to nie znaczy, że nie było ofiar. Ateny wprowadziły sankcje. Do dymisji podawali się politycy, ostatnio minister obrony Grecji, rozpadały się koalicje, chwiały się rządy, premier Tsipras dopiero co uzyskał wotum zaufania: poszło o Macedonię, oczywiście. A premier Macedonii Zoran Zaew prowadzi ostry spór z opozycją, która domaga się jego ustąpienia i nowych wyborów. Bo przystał na ustępstwa w tej przepychance z Grecją, jest zbyt miękki, odpuścił. Prezydent Macedonii nie popiera rządu i grozi wetem, gdyby przyszło podpisać ustawę.
Trzeba też wspomnieć o starciach ulicznych, w Atenach, Salonikach, Skopje, w których rannych i poszkodowanych bywało sporo, po stronie sił bezpieczeństwa i demonstrujących.
Na ile rzeczywiście chodziło o tożsamość, a na ile o rozgrywkę polityczną, w której wykorzystywano ów spór? Nie ulega kwestii, że często cały spór podkręcano, robiła to raz opozycja, raz rządzący.
Grecja nie zgadzała się na wstąpienie Macedonii do NATO i UE.