Rui Pinto urodził się 30 lat temu w Vila Nova de Gaia, gęsto zaludnionym i ubogim miasteczku satelickim pobliskiego Porto. Wychowany w skromnej dzielnicy klasy pracującej, studiował historię, ale gdy był na drugim roku, rozpoczął się międzynarodowy kryzys gospodarczy, którego Portugalia była jedną z największych ofiar w Europie: u jego szczytu bezrobocie wśród młodych sięgało 40 proc., a absolwenci historii nie widzieli przyszłości w różowych barwach.
Pinto sam nauczył się więc programowania. Nigdy nie dostał stałej pracy w tej branży, a rodzina twierdzi w wywiadach, że do dziś jest freelancerem utrzymującym się ze zleceń. Już raz był bliski życia w luksusie dzięki nowo zdobytej wiedzy: w 2013 r. włamał się na konta zarejestrowanego na Kajmanach banku Caledonian, z którego ukradł 270 tys. euro. Nie zatarł jednak za sobą śladów i został złapany – choć nie poniósł żadnych konsekwencji, bo bank z raju podatkowego nie chciał ujawniania w sądzie nazwisk swoich klientów, Pinto zawarł więc ugodę i zwrócił pieniądze, unikając procesu.
Dziś broni go wybitny francuski prawnik William Bourdon. To prawnuk Édouarda Michelina, który wraz z bratem André wynalazł w 1891 r. oponę z dętką i założył ochrzczoną ich nazwiskiem firmę – dziś największego w Europie producenta tych części samochodowych – oraz wydawcy słynnych przewodników kulinarnych. Kolejni potomkowie Édouarda byli inżynierami zatrudnionymi w rodzinnym przedsiębiorstwie, ale William nie kontynuował rodzinnych tradycji: jest gwiazdą francuskiej palestry.
Trudno żeby było inaczej. Wychował się w najdroższej i najbardziej ekskluzywnej podparyskiej gminie Neuilly-sur-Seine, w której mieszka krajowa elita od Sophie Marceau po Marine Le Pen (przez 20 lat burmistrzem był tam Nicolas Sarkozy).