Świat

Granica urojona

Brexitowa komedia omyłek

Backstop, czyli legislacyjny bezpiecznik gwarantujący brak powrotu granicy między Republiką a Irlandią Północną po brexicie,  postrzegany jest przez każdą ze stron w całkowicie odmiennych kategoriach. Backstop, czyli legislacyjny bezpiecznik gwarantujący brak powrotu granicy między Republiką a Irlandią Północną po brexicie, postrzegany jest przez każdą ze stron w całkowicie odmiennych kategoriach. Sergio Lacueva / Getty Images
Brytyjsko-irlandzkie negocjacje w sprawie brexitu przypominają komedię omyłek, w której żadna ze stron nie rozumie, z kim właściwie rozmawia.
Droga przy granicy pomiędzy Newry w Irlandii Północnej a Dundalk w Republice Irlandii.Paul Faith/AFP/East News Droga przy granicy pomiędzy Newry w Irlandii Północnej a Dundalk w Republice Irlandii.

„Oskarżaj mnie, o co chcesz, ale nie nazywaj mnie Irlandczykiem” – Eric Miller, grany przez Stephena Rea zapiekły lojalista z Belfastu, prędzej przyzna się do zabójstwa nowo narodzonego wnuka, niż pozwoli podać w wątpliwość swoją nieskazitelną brytyjskość. By ją chronić, zniszczy wszystkich prawdziwych i urojonych wrogów na swojej drodze.

W „Cypryjskiej alei” Davida Irelanda, wypełnionej makabrycznym humorem, wielokrotnie nagradzanej sztuce londyńskiego Royal Court i The Abbey Theatre w Dublinie, krew leje się więc strumieniami niczym w greckiej tragedii. Ginie córka, która usiłuje przekonać Millera, że konflikt katolików i protestantów to pieśń przeszłości, a wizja zjednoczonej Irlandii nikogo już nie porusza. Ginie jego żona, stająca w obronie „republikańskiego bękarta”. Nie, Eric Miller nie jest Irlandczykiem: „Mój dziadek poległ w bitwie pod Sommą. Mój ojciec zginął w Dunkierce. Ja też zginąłbym za swoje prawo do bycia Brytyjczykiem”.

A jednak pewnej letniej nocy, gdy w londyńskim pubie nieznajomy irlandzki emigrant bierze go za rodaka, Eric postanawia podtrzymać iluzję. Śpiewa republikańskie piosenki, pije guinnessa, używa typowo irlandzkich wyrażeń: „Byłem tej nocy tak szczęśliwy”. Odczuwa erotyczną niemal przyjemność z podszywania się pod kogoś, kogo całe życie nienawidził.

Powinowactwa z wyboru

Sztuka „Cypryjska aleja” to fascynujące studium tożsamości splątanych, pomylonych, szkatułkowych, urojonych. Bo czy Eric Miller, wyobrażający sobie, że pięciotygodniowy noworodek to w istocie przywódca Sinn Féin Gerry Adams, jest bardziej groteskowy niż katoliccy i protestanccy sąsiedzi, którzy do końca lat 90. wysadzali się nawzajem w powietrze?

W sztuce Irelanda, napisanej kilka miesięcy przed feralnym referendum brexitowym, konflikt tożsamościowy, jaki przeżywa Eric, to agonalny spazm przeszłości, który w ostatnim geście niszczy szanse młodego pokolenia na przetrwanie.

Polityka 9.2019 (3200) z dnia 26.02.2019; Świat; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Granica urojona"
Reklama