Po styczniowej wizycie Matteo Salviniego na Nowogrodzkiej jeden z gospodarzy tłumaczył nam, jaki jest problem z Włochem: Facet tak promieniuje medialnie, że trudno obok niego zaistnieć. W ubiegłym tygodniu było podobnie. Do Mediolanu na zaproszenie włoskiego wicepremiera mieli przyjechać liderzy skrajnej prawicy z całej Unii. Ale przyjechali tylko ci, którym kalkulowało się ogrzać w blasku Salviniego. Nie było Marine Le Pen (choć zadeklarowała, że popiera inicjatywę), Viktora Orbána, nie mówiąc już o Jarosławie Kaczyńskim.