Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Prezydent Pete

Pete Buttigieg, niebanalny konkurent Trumpa

Buttigieg jest burmistrzem 100-tysięcznego South Bend w Indianie. Buttigieg jest burmistrzem 100-tysięcznego South Bend w Indianie. Joshua Lott/The Washington Post / Getty Images
Pete Buttigieg pochodzi z małego miasteczka, jest swojski i religijny – mógłby być wyborcą Donalda Trumpa. I właśnie dlatego może go pokonać w wyborach prezydenckich w 2020 r.
Pete Buttigieg z mężem Chastenem Glezmanem – tuż po ogłoszeniu, że będzie się ubiegał o demokratyczną nominację.Scott Olson/Getty Images Pete Buttigieg z mężem Chastenem Glezmanem – tuż po ogłoszeniu, że będzie się ubiegał o demokratyczną nominację.

W niedzielę 14 kwietnia Pete Buttigieg ogłosił, że powalczy o demokratyczną nominację w wyborach prezydenckich. Ale z jego ust ani razu nie padło słowo „walka”. Amatorzy statystyk szybko policzyli, że rywale na lewicy w przemówieniach inicjujących start wypowiadali je wielokrotnie. Senatorowie Cory Booker dziewięć razy, Kirsten Gilibrand – 21, Kamala Harris – 23, a rekordzistka Elizabeth Warren aż 25. Za to Buttigieg (czyt. Budadżadż) dziewięciokrotnie powtórzył wyraz, o jakim Ameryka ostatnio zapomniała, a był on fundamentem pierwszej kampanii Baracka Obamy, czyli „nadzieja”. Harris, Warren i Booker nie użyli go ani razu.

37-letni burmistrz 100-tysięcznego miasteczka z głębokiej prowincji republikańskiego stanu z pewnością odróżnia się od konkurentów. Komentatorzy tym właśnie tłumaczą gwałtowny wzrost popularności polityka, o którym pół roku temu nie słyszeli nawet politolodzy. W wewnętrznych rankingach demokratów jest już na trzecim miejscu, po Joem Bidenie i Berniem Sandersie. Buttigieg jest też na podium, jeśli chodzi o zbieranie funduszy na kampanię. Odkąd 23 stycznia powołał swój tzw. sztab rozpoznawczy (exploratory comittee), dzięki czemu mógł zacząć odkładać pieniądze na wyborcze konto, zgromadził już 7 mln dol.

No i jest gejem

Ma niebanalną biografię. Jest jedynakiem, urodził się w South Bend w Indianie, w rodzinie Amerykanki i imigranta z Malty, który przed poznaniem matki Pete’a planował zostać jezuitą. Przyszły burmistrz skończył Harvard, był też stypendystą prestiżowego programu Rhodesa, dzięki czemu studiował m.in. na Oxfordzie. Potem zaczął karierę w Biurze Marynarki Wojennej USA i spędził siedem miesięcy na wojnie w Afganistanie.

I to ostatnie doświadczenie, chociaż ekstremalne, miało go właśnie nauczyć ugodowości.

Polityka 17/18.2019 (3208) z dnia 23.04.2019; Świat; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Prezydent Pete"
Reklama