Kolejne wybory parlamentarne w Skandynawii (a po Norwegii i Szwecji zapewne wkrótce tak będzie i w Danii) zakończyły się swego rodzaju impasem. Rozbicie sceny politycznej jest tak wielkie, że żadnej fińskiej partii nie udało się zdobyć większości do rządzenia krajem i trudno też o koalicję podobnej barwy. Aż trzy ugrupowania – socjaldemokraci, populiści i konserwatyści – zdobyły po ok. 17 proc. głosów. Na szczęście istnieje wola porozumienia i brak poważnych problemów uniemożliwiających współpracę.