Chcą, by ich masowo aresztowano podczas protestów, ma być o nich głośno. Ruch Extinction Rebellion, w skrócie XR, próbuje wzniecić obywatelski rokosz przeciw bezczynności rządów, które nie potrafią lub nie mają ochoty powstrzymać ocieplenia klimatu i wymierania gatunków. XR jest po to, by wymusić skuteczne działania. Zawiązał się zeszłej jesieni w Wielkiej Brytanii, wyrósł z kręgów naukowców i aktywistów społecznych. Rokoszanom nie odpowiada także obecny kształt demokracji, ich zdaniem nie pasuje do wyzwań, przed którymi stoimy, potrzebny jest m.in. większy udział społeczeństwa.
Rokosz jest zdecentralizowany, jego członkowie i sympatycy stosują metody nieposłuszeństwa obywatelskiego. Inspirację czerpią z metod i sukcesów Mahatmy Gandhiego, Martina Luthera Kinga czy sufrażystek. Odwołują się do wartości rezonujących po lewej stronie spektrum politycznego, gorzej z ofertą dla bardziej konserwatywnych. 15 kwietnia działacze XR zaczęli skutecznie tamować ruch miejski w centrum Londynu, wcześniej wystąpili m.in. na golasa w Izbie Gmin. Swoje akcje, często dolegliwe dla osób postronnych, starają się zamieniać w pokojowe i wielobarwne przeciwieństwo konfrontacyjnych demonstracji francuskich żółtych kamizelek. Namawiają, by naśladować ich także w innych miastach świata i nie ustawać w wysiłkach aż do zwycięstwa.
***
O śladzie węglowym piszemy w tekście Edwina Bendyka „Węglowy ślad człowieka” na początku numeru.