Konszachtów z Rosją nie było – ogłosił z triumfem prezydent USA chwilę po tym, gdy prokurator generalny William Barr upublicznił niemal całą treść tzw. raportu Mullera. Ten ponad 400-stronicowy dokument to wynik śledztwa, które trwało dwa lata, kosztowało 25 mln dol. i miało sprawdzić, czy kandydat Trump podczas kampanii w 2016 r. korzystał ze wsparcia Rosjan. Prowadzący śledztwo Robert Muller stwierdza w raporcie, że nie ma na to dowodów. Jednocześnie twierdzi, że Trump – już jako prezydent – co najmniej 10 razy próbował utrudnić śledztwo. „Gdybyśmy byli przekonani, że bezskutecznie, napisalibyśmy to” – podsumowuje Muller. Demokraci domagają się teraz publicznego przesłuchania Mullera w Kongresie.
Według raportu, gdy Trump dowiedział się o rozpoczęciu śledztwa, miał powiedzieć: „O mój Boże, to straszne. To koniec mojej prezydentury”, a potem próbował usunąć Mullera ze stanowiska. Muller pisze również, że wspomniane 10 prób obstrukcji nie powiodło się tylko dlatego, że urzędnicy odmówili wykonania polecenia prezydenta. Raport miał być podstawą do impeachmentu prezydenta, ale demokraci najwyraźniej zmieniają taktykę. Zamiast ryzykować skomplikowaną procedurę, która teraz ma niewielkie szanse powodzenia, ocenę prezydenta chcą pozostawić w rękach Amerykanów. I przy użyciu raportu poobijać Trumpa przed wyborami, które już za 18 miesięcy.