Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jak będzie wyglądał nowy Parlament Europejski?

Kto zasiądzie w Parlamencie Europejskim? Kto zasiądzie w Parlamencie Europejskim? European Parliament / Flickr CC by 2.0
Z wyborami europejskimi jest trochę jak z piłką nożną – 28 państw głosuje, a na końcu i tak wygrywa chadecja. Ale w nowej kadencji nawet ta najpotężniejsza rodzina polityczna będzie musiała się dostosować do nowej rzeczywistości.

Obywatele Unii wybierają w ten weekend 751 europosłów. Najwcześniej – już w czwartek – do urn poszli Brytyjczycy i Holendrzy, a Polacy (podobnie jak większość Europejczyków) zagłosują w niedzielę. Wbrew nazwie nie są to wybory w pełni europejskie – każde państwo wybiera swoją delegację w osobnych wyborach, przeprowadzonych wedle krajowej ordynacji. Liczba mandatów jest proporcjonalna do liczby ludności, więc najwięcej mandatów mają Niemcy (96), a najmniej Malta, Cypr, Luksemburg i Estonia (po sześć).

Czytaj też: Co łączy nas z innymi narodami UE. Wyniki sondażu

Pyrrusowe zwycięstwo chadecji

Oficjalne wyniki wyborów poznamy dopiero w przyszłym tygodniu, ale prognozy i sondaże już dziś jasno wskazują, która z europejskich rodzin politycznych zwycięży. Podobnie jak w każdych wyborach od 1999 r. będzie to Europejska Partia Ludowa (EPL). Frakcja zrzesza partie centroprawicowe, przede wszystkim chrześcijańsko-demokratyczne, z Polski należą do niej PO i PSL. Tym razem będzie to gorzkie zwycięstwo: według projekcji portalu Politico.eu na podstawie sondaży krajowych chadecy zdobędą ok. 170 mandatów, czyli aż o 45 mniej niż w 2014 r. Największe straty poniosą na zachodzie Europy, m.in. we Francji (minus 8), w Hiszpanii (minus 7) i we Włoszech (minus 5).

Druga co do wielkości siła europejskiej polityki – grupa Socjalistów i Demokratów (S&D), skupiająca partie centrolewicowe – również poniesie straty. Frakcja SLD (i wkrótce także Wiosny Roberta Biedronia) może liczyć na ok. 150 mandatów, czyli o 35 mniej niż poprzednio. Największe straty frakcja S&D poniesie w Niemczech i we Włoszech – nawet po kilkanaście mandatów. Dotychczas socjaliści byli dla chadeków stałym partnerem koalicyjnym. Dwie największe rodziny polityczne wspólnie akceptowały skład nowej Komisji Europejskiej i przegłosowywały unijne prawo.

Czytaj też: Znajdź kandydata, który myśli jak ty

Trzeci (a może czwarty) do pary

Wraz z inauguracją nowego parlamentu ta „wielka koalicja” przejdzie do historii – delegacje EPL i S&D nie będą miały bowiem większości i będą musiały współpracować z innymi siłami. Najłatwiej będzie im dojść do porozumienia z frakcjami proeuropejskimi, jak Zieloni czy liberałowie, ale w niektórych sprawach dogadają się też z radykalną lewicą czy z konserwatystami (EKR, frakcja PiS).

Wiadomo też, z kim największe frakcje (a już w szczególności socjaliści) nie będą chciały współpracować. Chodzi o Sojusz Ludów i Narodów pod wodzą włoskiego wicepremiera Matteo Salviniego. Do tej frakcji będzie należeć śmietanka europejskiej skrajnej prawicy, m.in. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen i Alternatywa dla Niemiec.

Razem będą mieli ok. 75 mandatów – dość, aby wpłynąć na pracę parlamentu, ale nie dość, aby całkowicie ją sparaliżować. Siła frakcji zależy bowiem nie tylko od liczby posłów, ale też od zdolności do współpracy z innymi, która w przypadku Sojuszu Salviniego będzie ograniczona do posłów niezrzeszonych i być może konserwatystów z EKR.

Czytaj też: Skąd się bierze siła populistów

Macron i Timmermans wybijają się na niepodległość

Straty poniesione przez chadecję ułatwią innym frakcjom podważanie jej dominacji. Pierwszym kandydatem na rewolucjonistę jest prezydent Francji Emmanuel Macron i jego ruch En Marche!, który w wyborach europejskich startuje w koalicji pod nazwą Odrodzenie. Ludzie Macrona w Parlamencie Europejskim chcą utworzyć nową frakcję, która zastąpiłaby obecny Sojusz Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE).

Razem centryści będą mieli ok. 105 mandatów, staną się trzecią siłą w Strasburgu i wymagającym partnerem koalicyjnym dla dwóch większych rodzin politycznych. Ich wpływ może jeszcze się zwiększyć, jeżeli uda się podebrać partie innym frakcjom. Zainteresowanie sojuszem wyrażali już włoscy i portugalscy socjaldemokraci.

O osłabieniu monopolu chadecji marzy też Frans Timmermans, kandydat socjalistów na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Holender od kilku miesięcy układa się z radykalną lewicą, Zielonymi i liberałami. Cel? Zbudować koalicję na lewo od EPL i całkowicie odsunąć chadeków od władzy.

Pomysł wydaje się nierealistyczny – nawet jeśli uda się stworzyć tak szeroki sojusz partii o różnych interesach (w tym antyunijnej lewicy), według sondaży nie wystarczy to na osiągnięcie większości. Jednak sondaże mogą się mylić – pomyliły się już w ojczyźnie samego Timmermansa. Holandia zagłosowała już w czwartek i według exit polls to właśnie socjaliści wygrali wybory, mimo że badania opinii publicznej dawały im dalekie trzecie miejsce.

Czytaj też: Europa dusi się w rosyjskim uścisku. Ale walczy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną