Mohammed Mursi nie dał Egipcjanom demokracji, szczęścia ani dobrobytu, a jego rządy były tylko krótkim epizodem czasów dyktatury, która trwa w kraju od lat. Do władzy wyniosła go Arabska Wiosna. Po obaleniu Hosniego Mubaraka Bracia Muzułmańscy mieli swoje pięć minut. Najpierw zdobyli władzę w parlamencie, a potem ich przedstawiciel zajął fotel prezydenta – jako pierwszy demokratycznie wybrany przywódca tego kraju, w dodatku cywil.
„D” jak dyktatura i demokracja
Demokracja, którą na chwilę zachłysnęli się Egipcjanie, nie przyniosła jednak stabilizacji. Bracia Muzułmańscy, organizacja przez lata działająca w podziemiu, po przejęciu władzy nie zdołała zjednać sobie wojska – elementu kluczowego w egipskiej układance. W praktyce żaden przywódca bez poparcia armii długo miejsca nie zagrzeje. Ten los spotkał także Mursiego. W 2013 r. w Egipcie znów wybuchły protesty, które były dla armii pretekstem do puczu. Nowym prezydentem został gen. Sisi; w wyborach poparło go 96 proc. społeczeństwa.
Odejście Mursiego sprowokowało serię działań odwetowych wobec Bractwa. Do więzień trafiło tysiące działaczy, a samą organizację zdelegalizowano. Bractwo stało się wrogiem publicznym numer jeden. Na fali rozprawy z tą islamską organizacją, ale i po to, by osłabić jej wpływy polityczne, postanowiono przykładnie ukarać także Mursiego. Prezydentowi postawiono szereg zarzutów: o szpiegostwo na rzecz Hamasu, Hezbollahu i Iranu, o terroryzm, stworzenie zagrożenia dla państwa, zabójstwo, podżeganie do przemocy. W 2015 r. skazano go na karę śmierci. W kolejnym roku sąd kasacyjny uchylił ten wyrok, ale inne procesy toczyły się równolegle. Na przykład w 2017 r. skazano go na 25 lat za szpiegostwo na rzecz Kataru.
Czytaj także: Kto mówi, że Egipt to normalny kraj?
Mursi był chory, nie otrzymywał leków
W poniedziałek Mursi znów stawił się w sądzie. Z doniesień wynika, że zasłabł i zmarł. Rodzą się pytania o warunki w więzieniach, gdzie był osadzony. W marcu zeszłego roku trzech brytyjskich parlamentarzystów przygotowało raport na ten temat. Wnioski były druzgocące. Mursi cierpiał na cukrzycę, choroby wątroby i nerek, nie otrzymywał odpowiednich leków. Przebywał w pojedynczej celi przez 23 godziny dziennie. „Grozi mu przedwczesna śmierć” – stwierdził jeden z autorów raportu. Opracowanie powstało na podstawie zeznań świadków, raportów organizacji pozarządowych i innych źródeł. Władze nie dały zgody na wizyty w więzieniu.
Sytuacja każe dziś zapytać, czy władze cokolwiek z tym raportem zrobiły i czy zmierzą się z faktami. A są takie: więzień, który był pod ich opieką, zmarł w sądzie w wieku 67 lat. W każdym demokratycznym kraju byłoby to powodem do wszczęcia śledztwa, być może powołania komisji śledczej. Ale Egipt już nie raz udowodnił, że do zachodnich standardów jeszcze mu daleko.