Specjalny sąd w Londynie kilka dni temu nakazał aborcję płodu młodej kobiety z niepełnosprawnością intelektualną w 22. tygodniu ciąży. Choć sprzeciwiały się temu sama ciężarna i jej matka, pochodząca z Nigerii była pielęgniarka. Trzy dni później agencje podały kolejną sensacyjną wiadomość: prawnicy dziewczyny i jej matki złożyli apelację i będzie mogła donosić ciążę. Tak orzekło w poniedziałek trzech sędziów Sądu Apelacyjnego po desperackiej interwencji adwokata rodziny Johna McKendricka. Na razie nie wydano szczegółowego uzasadnienia. Sędziwie wyrazili tylko ogólne przekonanie, że aborcja „nie byłaby w interesie ciężarnej kobiety”.
Aborcja na Wyspach i kluczowa wola matki
Zatrzymaliśmy się, ale byliśmy o krok od przerażającej wizji z antyutopii Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat” albo ze starożytnej Sparty, gdzie wrzucano do przepaści chrome dzieci, a dziś nakazalibyśmy przymusową aborcję wobec dzieci niepełnosprawnych. Argumenty sądu pierwszej instancji były poważne, ale mocno kontrowersyjne, także dla zwolenników swobody aborcji, ta bowiem zakłada wolę matki, która w takich sprawach powinna być kluczowa.
Sędzia sądu pierwszej instancji (Court of Protection) Nathalie Lieven mówiła w uzasadnieniu wyroku, że decyzja „rozdziera jej serce”, i przyznała, że to „ogromna ingerencja w życie” kobiety. Wyraziła jednak przekonanie, że „chodzi o interes kobiety, a nie poglądy społeczeństwa na temat aborcji”. Zdaniem sędziego ciężarna nie rozumie pojęcia „mieć dzieci”, a jej chęć donoszenia ciąży nie jest prawidłowym oświadczeniem woli.
„Jak sądzę, mówi, że chce mieć dziecko, na takiej samej zasadzie, jakby mówiła, że chce mieć ładną lalkę” – stwierdziła Lieven.