Euro umacnia się jako druga waluta światowa – głosi doroczny raport Europejskiego Banku Centralnego. W ciągu roku o 1,2 punkta wzrosła wielkość rezerw trzymanych w euro w bankach centralnych; teraz stanowi 20,7 proc., przed jenem (5,2 proc.), funtem szterlingiem (4,43 proc.) i juanem (1,89 proc.). Ciągle króluje dolar (61,7 proc.), ale to najmniejszy udział od 20 lat, odkąd powstało euro. Wojny handlowe Donalda Trumpa, narzucane jednostronnie sankcje i ogólna nieprzewidywalność powodują, że banki centralne starają się dedolaryzować dług publiczny; korzysta na tym głównie euro. W drugiej połowie 2018 r. Rosja sprzedała 100 mld dol. swoich długów i odkupiła równowartość 90 mld w euro i jenach. Dziś już 39 proc. rosyjskich rezerw trzymanych jest w euro, 27 proc. w dolarach i 17 proc. w juanach.
Dolar ma jednak wciąż wiele zalet, których nie ma euro. Jest wszędzie łatwo wymienialny, oferuje szereg możliwości lokat i inwestycji; stoi za nim określony budżet i jedno państwo. 19 państw strefy euro nie ma wspólnego budżetu, za to często odmienne interesy i rozdrobnione rynki finansowe. Bez wzmocnienia wspólnych instytucji nie ma mowy o pogoni za dolarem.
***
Sylwetka nowej prezes EBC Christine Lagarde numerze 29/2019.