Ulice Kapsztadu jak strefa wojenna. Władze RPA używają wojska do walki z gangami
Decyzję o wysłaniu oddziałów Południowoafrykańskich Sił Zbrojnych (SANDF) prezydent Cyril Ramaphosa podjął kilkanaście dni temu na wniosek ministra ds. policji i służb mundurowych Bhekiego Cele. Bezpośrednią przyczyną interwencji na przedmieściach Kapsztadu, w slumsowej dzielnicy Cape Flats, była fala brutalnych morderstw z użyciem broni palnej, która przetoczyła się przez miasto w lipcu.
Ulice Kapsztadu jak strefa wojenna
W starciach gangów, zajmujących się głównie handlem narkotykami i nielegalną bronią, zastrzelono 14 osób w zaledwie 24 godziny. 12 lipca nieznany sprawca wtargnął do jednego z domów w Cape Flats i zastrzelił sześć kobiet w wieku od 18 do 26 lat. Kiedy w mediach pojawiły się pierwsze doniesienia o możliwej interwencji militarnej, gangi jeszcze przyspieszyły – między 13 i 14 lipca zabito kolejne 43 osoby. Władze miasta szacują, że od początku roku w Cape Flats w wyniku porachunków zorganizowanych grup przestępczych życie straciło ponad 900 osób.
Sytuacja na przedmieściach stała się tak dramatyczna, że ogłaszając decyzję o wysłaniu wojska na ulice, Ramaphosa określił ich misję jako „wyjazd do strefy działań wojennych”. Cywilną i administracyjną kontrolę nad Cape Flats i innymi biedniejszymi obszarami władze straciły bowiem dawno temu.
Ekstremalny instrument do walki z gangami
To nie pierwsza tego typu interwencja militarna na ulicach najstarszego miasta w RPA. SANDF otrzymywały już rozkazy zaprowadzenia porządku i opanowania starć gangów w 2015 i 2017 r. Poprzednio ich obecność miała charakter dużo bardziej interwencyjny – mieli opanować kryzys i szybko wrócić do koszar.