Departament sprawiedliwości USA pozwał do sądu Edwarda Snowdena, domagając się konfiskaty honorariów z jego autobiograficznej książki „Permanent Record” (Niezniszczalny zapis), opublikowanej we wtorek w kilkudziesięciu krajach.
Co Snowden zrobił Stanom Zjednoczonym
Snowden, przypomnijmy, to były analityk amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), który w 2013 r. przekazał mediom, m.in. „Washington Post” i brytyjskiemu „Guardianowi”, ściśle tajne pliki komputerowe. Z danych wynikało, że rząd USA monitoruje potajemnie telefony i maile milionów obywateli, tłumacząc to potrzebą przechwytywania komunikatów wysyłanych przez terrorystów. Administracja ówczesnego prezydenta Baracka Obamy oskarżyła go o zdradę kraju, ale Snowdena nie można było postawić przed sądem, gdyż z Hongkongu, gdzie dzielił się swoimi rewelacjami z dziennikarzami, zbiegł do Rosji, a tam udzielono mu azylu.
Waszyngton domaga się zwrotu dochodów z książki Snowdena, gdyż ten – argumentuje rząd – złamał umowę upoważniającą CIA i NSA do prewencyjnej cenzury wszelkich publikacji, jakie analityk chciałby w przyszłości napisać na temat swej pracy w agencji. Podpisanie tej umowy było warunkiem dostania pracy w NSA i uzyskania dostępu do tajnych informacji. Snowden jednak dostał już podobno sutą zaliczkę za książkę, więc posunięcie departamentu sprawiedliwości ma w dużej mierze znaczenie symboliczne. Choć precedensowe orzeczenie Sądu Najwyższego w podobnej sprawie z 1980 r. wskazuje, że więcej gotówki za „Permanent Record” jej autor już raczej nie zobaczy.