Od lipca płoną indonezyjskie lasy i torfowiska, w sumie ogień objął obszar większy niż Bory Tucholskie. Podkładają go ludzie, ma oczyszczać miejsce pod plantacje palmy olejowej i uprawianej na drewno akacji. Gryzącym dymem oddychają miliony mieszkańców Borneo i Sumatry, mgły zmniejszają widoczność, ograniczają ruch lotniczy i nie są jedynie indonezyjskim zmartwieniem. W połowie września także w Malezji z ich powodu zamknięto tysiąc szkół. Dotarły do Tajlandii i dumnego ze swojej czystości Singapuru, gdzie wskaźnik zanieczyszczenia powietrza był na najwyższym poziomie od trzech lat.
Polityka
39.2019
(3229) z dnia 24.09.2019;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 10