Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

W Argentynie już tak było

Protest organizacji społecznych w Buenos Aires. Protest organizacji społecznych w Buenos Aires. Carol Smiljan/NurPhoto / Getty Images

Darmowe stołówki dla ubogich na przedmieściach Buenos Aires przeżywają oblężenie. W gazetach można przeczytać, że głód uderza w biednych dzielnicach w Argentynie, a parlament ogłasza „stan pogotowia wyżywieniowego”. Recesja, gwałtowny upadek waluty i wartości spółek giełdowych, inflacja, bezrobocie, ograniczenia wypłat w dolarach, kolejki do banków, masowe protesty na ulicach miast… I dwudziesty drugi w ciągu ostatnich kilku dekad pakiet ratunkowy MFW.

Argentyna ma od dawna reputację kraju o niestabilnej gospodarce. Począwszy od lat 70., w każdej dekadzie notowała co najmniej jeden głęboki kryzys, który wymagał radykalnego programu naprawczego i pomocy międzynarodowej. Teraz, na miesiąc przed wyborami prezydenckimi, sytuacja jest gorsza niż cztery lata temu, gdy władzę obejmował Mauricio Macri. Również on przejmował kraj pogrążony w kryzysie po 12 latach egalitarnych rządów peronistów, obiecując politykę zorientowaną na wielki biznes i redukcję programów socjalnych. Ale zamiast inwestycji i wzrostu gospodarczego Argentyńczycy doświadczyli skokowego wzrostu cen usług. Polityka ta zepchnęła najbiedniejszych na dno. Tym, którzy mają oszczędności, inflacja pożera dziś ich resztki.

W ostatnich tygodniach Macri podjął kroki naprawcze w duchu polityki peronistów. Podniósł płacę minimalną, przywrócił niektóre subsydia, zamroził ceny benzyny, uruchomił mikrokredyty dla małych przedsiębiorców. Raczej nie uratuje go to w dniu głosowania, 27 października. Wybory – tak jak po wielkim kryzysie 2001–03 – wygrają najpewniej peroniści. Znowu będzie jakieś dejà vu.

Polityka 39.2019 (3229) z dnia 24.09.2019; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama