Flygskam, flying shame, wstyd, że się lata samolotem, raczej nie dotarł jeszcze do Chin. Jest duma. W ramach bogatych obchodów 70-lecia ChRL przewodniczący Xi Jinping osobiście otworzył nowy pekiński port lotniczy Daxing, w południowej części aglomeracji, 46 km od placu Tiananmen. Stare stołeczne lotnisko Pekin, otwarte w 1958 r., dziś drugie po Atlancie co do liczby obsługiwanych pasażerów, pękało już w szwach, obsługując ponad 100 mln podróżnych. Daxing, lotnisko jednoterminalowe projektu gwiazdy architektury Zahy Hadid (zmarłej trzy lata temu), ma w 2025 r. (razem z lotniskiem stołecznym) obsługiwać 170 mln pasażerów. I wówczas Chiny, jeśli chodzi o rynek lotniczy, mają prześcignąć Stany Zjednoczone, a w okolicach 2038 r. mają przewozić 1,6 mld Chińczyków rocznie (czyli o miliard więcej niż dziś).
Nic dziwnego, że mając takie perspektywy, Daxing zaplanowano z wielkim rozmachem; chińskie media podają skalę w boiskach piłkarskich: teren lotniska ma powierzchnię 98 boisk, a sam ultranowoczesny dach, zapierający dech – 26 boisk. Do centrum, w 20 minut, zawiezie szybka kolej i metro. Gorzej z przesiadkami z samolotu na samolot. Wielkie lotniska mają podstawową wadę, jak pokazał nowy gigantyczny port lotniczy w Stambule: wędruje się po nich kilometrami. Nie są na ludzką skalę.