Publiczne przesłuchania w sprawie impeachmentu Donalda Trumpa można porównać do spokojnego strumienia podmywającego brzegi. Mało kto oczekuje, że przyniosą rewelacje, które wstrząsną opinią publiczną – że cicha woda zmieni się w tsunami. Fakty są znane – ze stenogramu osławionej rozmowy telefonicznej Trumpa z ukraińskim prezydentem 25 lipca, z zeznań świadków i medialnych przecieków. Dochodzą tylko nowe szczegóły potwierdzające zdumiewającą „propozycję nie do odrzucenia”, złożoną Wołodymyrowi Zełenskiemu.