To historyczna chwila. Ukochany syn królowej – książę Andrzej zrezygnował właśnie z pełnienia publicznych obowiązków, by chronić nadszarpnięty wizerunek Windsorów. To pokłosie skandalu wokół kontaktów księcia ze skazanym za pedofilię amerykańskim miliarderem Jeffreyem Epsteinem. „To zupełnie bezprecedensowe, by starszy rangą członek rodziny królewskiej został zmuszony do odejścia z życia publicznego. Myślę, że królowa jest przerażona tą sytuacją” – komentowała na gorąco w „The Times” znana biografka Windsorów Penny Junor.
Feralny wywiad księcia Andrzeja
Najpierw, w ubiegły weekend, 59-letni Andrzej tłumaczył się w telewizji BBC, że w ogóle nie zna Virginii Roberts (dziś Giuffre), kobiety, która oskarżyła go w sądzie, że wykorzystał ją seksualnie, gdy miała 17 lat i była niewolnicą Epsteina (dziś ma 35 lat, mieszka w Australii, ma męża i dwoje dzieci). Wszystko wskazuje na to, że Andrzej, jeden z bardziej zarozumiałych „royalsów”, postanowił sam, że da odpór mediom – wbrew radom królowej i speców od PR.
Najpierw książę kluczył, unikając odpowiedzi na pytanie, czy odbył feralnego dnia stosunek seksualny w apartamencie kochanki Epsteina w londyńskiej dzielnicy Belgravia. Potem przypomniał sobie, że był wtedy w… Pizza Hut z córką. Książę kajał się, że żałuje kontynuacji znajomości z Epsteinem, ale brzmiało to chłodno, egoistycznie i mało przekonywająco. Do tego nie mówił, że powinien się od razu trzymać z daleka od człowieka takiej moralności. Jakby Epstein był człowiekiem honoru...
Anglicy mają na takie zaprzeczenia kontaktów miłosnych specjalne powiedzenie.