Do strzelaniny doszło w poczekalni oddziału traumatologii na trzecim piętrze uniwersyteckiego szpitala w Ostrawie. Jak poinformował minister zdrowia Adam Vojtech, w wyniku ataku śmierć poniosło sześć osób (pięć zginęło na miejscu, jedna na stole operacyjnym), a 10 jest rannych. Część szpitala została ewakuowana.
Sprawca zamachu popełnił samobójstwo
Zamachowiec strzelał z broni krótkiej, jak relacjonowali świadkowie – mierzył ofiarom prosto w głowy. Według niepotwierdzonych jeszcze ustaleń napastnik mógł być ojcem dziecka, które niedawno zmarło w ostrawskim szpitalu. Usiłował zbiec szarym renault laguną. Według ostatnich doniesień czeska policja znalazła ten samochód, w środku – jak podali funkcjonariusze – „znaleziono martwą osobę, która strzeliła sobie w głowę”. To zwłoki zamachowca.
Błąd czeskiej policji
W samym szpitalu zarządzono ewakuację, w środku działania prowadziła jednostka specjalna policji. Zamknięto też mieszczącą się obok uczelnię. Policja początkowo opublikowała jako wizerunek poszukiwanego zdjęcie mężczyzny w czerwonej kurtce, ale okazało się, że popełniła błąd – była to fotografia „ważnego świadka zdarzenia”.
TVN24, powołując się na portal czeskiego radia, podaje, że strzelanina w ostrawskim szpitalu uniwersyteckim to drugi najtragiczniejszy wypadek tego typu w historii kraju. Niemal pięć lat temu w restauracji w Uherskim Brodzie mężczyzna zastrzelił osiem osób, a później siebie.