Budowlanka w Albanii to zbiorowe samobójstwo. Dlatego seria ostatnich trzęsień ziemi pogrzebała nie tylko dziesiątki ofiar i setki domów, ale również zaufanie do państwa.
Kiedy ściskam jej rękę, przechodzi mi przez myśl, że Teresa cierpi na jakąś chorobę skóry. Tak są szorstkie i porowate. Dopiero gdy przywitam się z resztą rodziny, zrozumiem – to ręce ludzi, którzy przez całe życie ciężko pracują fizycznie. Od rana do wieczora dźwigają, tną, sieją, pielą, orzą. Ich wiejska skóra zgrubiała od trudu. Z twardością skóry kłóci się miękkość wzroku, radość z gości. Choć mieszkają zaledwie 50 minut drogi od Tirany, w Mallkuç, na wzgórzach oddzielających wybrzeże Adriatyku od interioru, rzadko kiedy ktoś się tu zapuszcza.
Polityka
51.2019
(3241) z dnia 17.12.2019;
Świat;
s. 69
Oryginalny tytuł tekstu: "Kraj wstrząśnięty, zmieszany"