Donald Trump oznajmił, że z powodu pandemii koronawirusa zabrania podróżnym z Europy wjazdu do USA przez 30 dni. Zakaz obejmuje 26 krajów Unii Europejskiej i trzy kraje należące do strefy Schengen: Norwegię, Islandię i Szwajcarię. Poza tym Bułgarię i Rumunię, członków UE nienależących jeszcze do Schengen, ale negocjujących wejście do strefy. Nie obejmuje zaś Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz powracających z Europy obywateli USA. Posunięcie prezydenta powszechnie krytykują amerykańskie media, a nawet część konserwatywnych. Źle oceniane jest całe jego zachowanie w kryzysie. Prawicowy „Washington Examiner” napisał: „To tragedia, że Trump jest naszym przywódcą w czasie tak poważnego wyzwania”.
Czytaj też: Jak przebiegają badania na obecność koronawirusa
Unia Europejska potępia decyzję Trumpa
Trump ogłosił swój zakaz w telewizyjnym wystąpieniu do narodu w środę wieczorem czasu lokalnego. Zapowiedział także inne kroki mające złagodzić skutki zarazy. Mówił m.in., że zakaz obejmuje przewóz towarów z Europy, co okazało się nieprawdą – rzecznicy prezydenta wyjaśnili, że import nie ulega zawieszeniu.
Swą decyzję Biały Dom uzasadnił tym, że zniesienie kontroli granic między krajami UE i Schengen ułatwiło rozprzestrzenianie się wirusa i jest on przenoszony do USA m.in. przez podróżnych przybywających z tego właśnie obszaru. Administracja Trumpa wypomina też Unii, że nie zabroniła – tak jak uczyniły to Stany Zjednoczone – wjazdu przyjezdnych z Chin na swoje terytorium. Epidemia zaczęła się w Państwie Środka, tam jest najwięcej zachorowań i zgonów, chociaż władze w Pekinie informują, że ich liczba już spada.
Przywódcy UE potępili Trumpa, oświadczając, że podjął decyzję „jednostronnie i bez konsultacji” z europejskimi sojusznikami. Zdaniem ekspertów nie jest wcale jasne, czy zakaz w jakimkolwiek stopniu przyczyni się do zmniejszenia skali zachorowań w USA, gdzie szerzą się wskutek przenoszenia wirusa przez Amerykanów, którzy nie mieli kontaktu z krajami najbardziej dotkniętymi plagą. Jak pisze „New York Times”, Włochy jako jedne z pierwszych zablokowały ruch turystyczny z Chin, a są obecnie epicentrum epidemii. Jeżeli więc zakaz podróży w ogóle ma sens, to na pewno jest co najmniej spóźniony.
Czytaj też: Covid-19. Zwięzły poradnik dla skołowanych i zajętych
5 tys. testów w USA na obecność wirusa
Podważa się też argument, że winny jest swobodny ruch, skoro niektóre kraje UE przywracają już kontrole graniczne. Austria np. pozwala na wjazd z Włoch tylko osobom z zaświadczeniem lekarskim stwierdzającym, że są wolne od wirusa. Podobne restrykcje wprowadzają Węgry i Słowenia. Przepisy Schengen pozwalają na to w specjalnych okolicznościach. Dlatego zdaniem komentatorów w USA Trump wydał swój zakaz głównie po to, by pokazać, że jego administracja dba o obywateli i robi coś, aby powstrzymać epidemię.
Tymczasem wiadomo, że rząd początkowo zlekceważył zagrożenie i zaniedbał podjęcie tak kluczowych kroków jak masowe testy na obecność wirusa. Tylko ok. 5 tys. Amerykanów poddano takim badaniom, co uwzględniając ogrom kraju – prawie 330 mln mieszkańców – jest liczbą rażąco niską. W Korei Południowej przeprowadza się ich ok. 20 tys. dziennie.
Czytaj też: Epidemia koronawirusa blokuje i rujnuje Włochy
Decyzja Trumpa zaboli biznes
Zakaz dotkliwie ugodzi w wymianę handlową i całą gospodarkę Ameryki i Europy. W czasie przemówienia prezydenta rynki finansowe, dołujące już od ponad tygodnia, spadły gwałtownie. Podróże osób z Europy, wyłączając Wielką Brytanię, stanowią ponad jedną czwartą ruchu pasażerskiego do USA. Jak się oblicza, transatlantycka turystyka i podróże służbowe to biznes wart 130 mld dol. rocznie. Najbardziej stracą linie lotnicze, jak KLM-Air France, Lufthansa czy United Airlines, dla których trasy z Europy do USA i z powrotem to odpowiednio 13 ,15 i 17 proc. sprzedaży biletów. Branża jest w szoku i oskarża Trumpa o polityczne motywy decyzji.
Odbije się to wszystko na całej gospodarce, gdyż pogłębia ogólny spadek zaufania konsumentów, którzy już ograniczają zakupy. Zakaz podróży, także służbowych – chociaż słychać o ewentualnych wyjątkach – szkodzi współpracy w dziedzinie badań i rozwoju w korporacjach posiadających laboratoria R&D na świecie. Tymczasem coraz wyraźniejsza bessa na giełdach i ponure prognozy wzrostu wskazują nieomylnie, że z powodu pandemii globalna gospodarka wkroczy w recesję porównywalną do tej z lat 2007–08.
Chmury zbierają się w związku z tym także nad prezydenturą Trumpa. Jego reakcja na epidemię – początkowe bagatelizowanie zagrożenia jako „oszustwa” w celu odebrania mu szansy na reelekcję, a potem radykalne restrykcje o wątpliwej skuteczności – świadczą zdaniem krytyków o tym, że nie stoi na wysokości zadania w obliczu historycznego kryzysu.