Za dwa miesiące, 17 maja, Szwajcarzy zdecydują – tradycyjnie w referendum – o relacjach z Unią Europejską. Chodzi o inicjatywę, która ma radykalnie ograniczyć imigrację do Szwajcarii. Jej autorem jest największa w kraju, prawicowo-populistyczna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP). Pozytywny wynik głosowania będzie oznaczał de facto wyjście Szwajcarii ze strefy Schengen. To jednak nie wszystko. Inicjatywa zakłada też faworyzowanie obywateli Szwajcarii na rynku pracy. Jeżeli Szwajcarzy zagłosują „za”, Bruksela ma prawo anulować wszystkie bilateralne umowy z Bernem. Niektórzy już nazywają ten scenariusz szwajcarskim brexitem.
Obok kilku partii politycznych głównym przeciwnikiem populistów w tej kampanii będzie Operacja Libero, stowarzyszenie, które zamierza przekonywać Szwajcarów, aby nie popełnili tego głupstwa. – To będzie ciężki maraton – przyznaje Flavia Kleiner, współzałożycielka Operacji Libero. – SVP miało 27 lat na nastawianie obywateli przeciwko integracji europejskiej.
To szwajcarskie stowarzyszenie wzięło na siebie obronę liberalnych wartości i walkę z populizmem. Operacja Libero mimo stosunkowo krótkiego okresu działania już tak głęboko naraziła się prawicowcom, że ci uważają ją dziś za poważnego wroga politycznego i ekspozyturę George’a Sorosa. Nic dziwnego. Założycielom Libero, czyli w praktyce kilku studentom, udało się tak wyraźnie zmienić dyskurs publiczny, że SVP traci kolejne głosowania i musi bronić się przed zarzutem działania przeciwko interesowi narodowemu.
SVP przez lata narzucała ton szwajcarskiej debacie politycznej. Na początku lat 90. za sprawą charyzmatycznego lidera Christopha Blochera to ugrupowanie skręciło ostro w prawo. Lansowało nieufność wobec „obcych” oraz podważało sens głębokiej współpracy z Unią, nie mówiąc już o ewentualnym członkostwie.