Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Epidemia koronawirusa. UE zamyka zewnętrzne granice na 30 dni

Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. 16 marca 2020 r. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. 16 marca 2020 r. Johanna Geron / Forum
Przywódcy UE zdecydowali we wtorek, żeby natychmiast zamknąć na 30 dni zewnętrzne granice Unii (poszerzone o nieunijne kraje Schengen, m.in. Szwajcarię). A co z wewnętrznymi?

Opuszczone szlabany na obrzeżach Unii Europejskiej mają dotyczyć nieobywateli wspólnoty. Osobną decyzję w tej sprawie muszą (lub nie) podjąć Irlandia i Wielka Brytania, bo ani nie są w Schengen, ani o to nie zabiegają. Zakaz wjazdu nie obejmuje m.in. członków rodzin obywateli UE, pracowników transportu, lekarzy i naukowców.

Zgoda unijnych przywódców na wczorajszą propozycję Komisji Europejskiej była właściwie pewna. Ale bardzo wątpliwy jest drugi element planu Brukseli, która chciałaby, aby zamknięcie granic zewnętrznych doprowadziło do poluzowania dopiero co wprowadzonych kontroli czy też – jak w przypadku Polski – blokad granic wewnętrznych w UE.

Czytaj też: Szczepionka przeciw SARS-CoV-2 najszybciej w historii?

Koronawirus i obawa o wspólny rynek

Komisja Europejska jest bardzo niechętna zamykaniu granic wewnątrz wspólnoty, choć tylko oględnie deklaruje, że to „może nie najlepszy pomysł, skoro wirus objął już wszystkie kraje UE”. Ponadto – przypomina – kontrole zdrowotne na granicach i ewentualne obejmowanie kwarantanną zakażonych nie muszą być zgodnie z praktyką i kodeksem Schengen. Ta krytyka wiąże się przede wszystkim z obawami o wspólny rynek i łańcuchy dostaw. Wprawdzie niedawne decyzje o zamykaniu granic obejmują ruch ludzi, a nie towarów, ale KE już alarmuje o długich kolejkach ciężarówek. „Nie będziemy czekać, aż przedsiębiorcy zaczną narzekać na brak surowców, części, półfabrykatów. Musimy temu zapobiec” – tłumaczył w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej.

Sprawa granic w wypadku zagrożenia dla zdrowia publicznego leży jednak w uprawnieniach poszczególnych krajów, a nie instytucji unijnych.

Reklama