Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Chiny, Kuba i Rosja pospieszyły z pomocą do Włoch

Kwarantanna w Rzymie Kwarantanna w Rzymie Yara Nardi / Forum
Nie poradzicie sobie z tym wirusem, jeśli dalej na ulicach i w metrze będą takie tłumy – mówią Włochom lekarze z Wuhanu, którzy przylecieli tu z pomocą.

Według ostatnich danych we Włoszech zakażonych koronawirusem jest prawie 50 tys. osób. Zmarło ok. 5,5 tys., czyli więcej niż podczas epidemii w Wuhanie. Znaczna część zakażonych została jednak przebadana nie dlatego, że miały jakieś objawy, a tylko z uwagi na ich kontakt z infekcją. Należy przypuszczać, że tych, którzy mogą być nosicielami wirusa, jest wielokrotnie więcej. Zakłada się, że są zdrowi, dopóki na bezdechu i z wysoką gorączką nie zaczną szukać ratunku.

Czytaj też: „Płacimy najwyższą cenę”. Włoscy lekarze na wojnie z pandemią

Chcemy wojska, nie zamkniętych parków

Nie poradzicie sobie z tym wirusem, jeśli dalej na ulicach i w metrze będą takie tłumy – lekarze z Wuhanu, kiedy kilka dni temu odwiedzili Mediolan, byli wyraźnie zmartwieni. Przylecieli przecież z Chin samolotem wyładowanym 30 tonami sprzętu medycznego, by pomóc Włochom.

Gubernator Lombardii Attilio Fontana kolejny raz zaapelował więc do mieszkańców regionu, by siedzieli w domach, gdyż zachowanie „social distance” i izolacja to jak dotąd jedyny sposób zapobiegania rozprzestrzenianiu się choroby, a od Giuseppe Contego stanowczo zażądał wojska, które pomogłoby patrolować ulice. Premier nakazał wobec tego zamknąć parki, zabronił wszelkiej aktywności sportowej na wolnym powietrzu, a psom wyznaczył tereny spacerowe w promieniu 200 m od domu. Do Lombardii wysłał 1400 żołnierzy, co zawiedziony Fontana skwitował uwagą, że do tej liczby, by akcja mogła być skuteczna, należałoby jeszcze dodać „0”.

Reklama