Ponurym rytuałem wszystkich Włochów stało się wyczekiwanie na godz. 18, gdy Protezione Civile (służba ochrony cywilnej) przekazuje codzienny biuletyn z bieżącymi danymi z przebiegu epidemii. Komunikat z pierwszej linii walki z wirusem w Europie. W ostatnich tygodniach przychodziły jedynie informacje o zwiększaniu się skali pandemii. Najgorsze wiadomości dotarły w czarny piątek 27 marca, gdy biuletyn donosił o prawie tysiącu ofiar w ciągu jednego dnia. Było to tym bardziej bolesne, że Włosi oczekiwali, iż przyjęte drastyczne ograniczenia w poruszaniu się zaczną przynosić skutki. Najgorzej było w Bergamo.
Dobry czas dla Bergamo się skończył
Bergamo może uchodzić za wzór bogatego miasta północnych Włoch. Niewielkie, liczące około 120 tys. mieszkańców. Pięknie położone na Prealpach Bergamskich, kilkadziesiąt kilometrów od zatłoczonego Mediolanu, blisko Szwajcarii, jezior Como i Iseo. Znane polskim turystom z powodu pobliskiego lotniska, obsługującego większość tanich linii. A miłośnikom historii jako miejsce narodzin Francesco Nullo, który pierwszy zawiesił flagę zjednoczonych Włoch w Palermo. I wspierając powstanie styczniowe, poległ w bitwie pod Krzykawką. Bergamo to klejnot UNESCO, z wpisanymi na listę światowego dziedzictwa słynnymi weneckimi murami dzielącymi miasto i Akademią Carrara z obrazami Mantegni, Rafaella, Rubensa, Hayeza.
Wśród Włochów mieszkańcy Bergamo – bergamaschi – mają opinię nieco zamkniętych w sobie, ale niezwykle sumiennych i przedsiębiorczych. Jak mówi burmistrz miasta Giorgio Gori, jego wyborcy są gente tosta, twardzi i czerstwi. Taki charakter i położenie w pobliżu największych ośrodków włoskiego przemysłu i handlu – słynnego trójkąta pomiędzy Turynem, Mediolanem i Genuą – spowodował wyjątkowy rozkwit Bergamo.