Korzystając z opustoszałych szlaków, chińscy wspinacze podjęli próbę zmierzenia na nowo wysokości najwyższej góry świata. Operacja jest szeroko nagłaśniana w państwowych mediach i nosi charakter narodowo-propagandowy. Według chińskich ustaleń z 2005 r. Mount Everest mierzy dokładnie 8844,43 m n.p.m., ale powszechnie przyjmuje się wersję nepalską, 8848 m, ustaloną jeszcze przez Indie za panowania Brytyjczyków. Pora to zmienić, uznał Pekin w 60. rocznicę pierwszej udanej chińskiej ekspedycji. Poprzednio mierzono za pomocą GPS, teraz z użyciem chińskiego systemu nawigacji satelitarnej BeiDou, co podkreślają media. Dodatkowo wielkie trzęsienie ziemi w 2015 r. mogło dokonać korekt, a także topnienie czapy śnieżnej z powodu ocieplenia klimatu, które dotarło także tutaj. Podczas ubiegłorocznej wizyty przewodniczącego Xi w Nepalu uzgodniono, że nową wysokość obie strony ogłoszą wspólnie. Nepalczycy ustalali ją od dwóch lat, chcieli w operację wciągnąć międzynarodowych ekspertów, ale przyszedł wirus.
Chińczycy byli teraz jedynymi himalaistami na szlaku, z powodu pandemii wstrzymano ekspedycje i loty do Nepalu. Nastroje po nepalskiej stronie są bardzo złe. 80 proc. Nepalczyków żyje z turystyki górskiej, rok temu było 1,4 mln przybyszów, same wyprawy na Mount Everest obsługuje 54 tys. osób i to jest ich jedyne źródło utrzymania. Teraz dochody spadły do zera.