W Stanach Zjednoczonych przybywają 43 nowe przypadki koronawirusa na minutę, liczba zakażeń przekroczyła 4,3 mln i jest blisko 150 tys. ofiar śmiertelnych. Najwięcej infekcji jest w Kalifornii, trudna sytuacja panuje w Teksasie, Arizonie, Alabamie i Nevadzie. Na 100 dni przed wyborami prezydenckimi Donald Trump ogłosił odwołanie narodowej konwencji wyborczej Republikanów. Miała się odbyć 24 sierpnia w Jacksonville na Florydzie, która stała się teraz jednym z epicentrów epidemii. „Nadal zamierzam wygłosić przemówienie, ale w innej formie” – zapowiedział. Wirtualna konwencja Demokratów, która ogłosi nominację Joego Bidena, odbędzie się 17 sierpnia w Milwaukee w Wisconsin. Biden ma w sondażach przewagę nad Trumpem, w niektórych nawet dwucyfrową. Prezydent zmienił całkowicie ton w swojej narracji o pandemii: zapowiedział, że „zanim będzie lepiej, będzie jeszcze gorzej” oraz zaczął zachęcać do noszenia maseczek, które dotąd lekceważył.
Pandemia zwiększyła tempo: notowanych jest blisko 300 tys. zakażeń dziennie. Liczba przypadków koronowirusa w 198 państwach (ostatnio doszła do tej listy Korea Płn.) zbliża się do 16,2 mln (według Johns Hopkins University, w poniedziałek, 27 lipca), a liczba ofiar przekroczyła próg 650 tys. Najsilniejsze ognisko koronawirusa znajduje się teraz w Ameryce Łacińskiej – ponad 4,3 mln infekcji – głównie w Brazylii i Peru, a także w Meksyku, Chile i Ekwadorze. W Brazylii liczba nowych przypadków dogania USA, w sumie zbliża się do 2,5 mln, sytuacja w aglomeracjach São Paulo i Rio de Janeiro lekko stabilizuje się, ale zakażeń szybko przybywa na południu i środkowym zachodzie. Oficjalna liczba ofiar przekroczyła 87 tys., choć przypadków nadumieralności jest znacznie więcej. Indie – azjatyckie epicentrum – zbliżają się do progu 1,5 mln chorych, codziennie przybywa 50 tys.